Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej ogłosił w piątek, że producenci i importerzy pomp ciepła "dostają więcej czasu na dostosowanie się do zmian w programie 'Czyste Powietrze'". "Wymagane badania techniczne urządzeń z europejskimi znakami jakości mają dostarczyć do 31 grudnia 2024 r. To zagwarantuje im obecność na liście zielonych urządzeń i materiałów programu. Korzystający z programu do wymiany kopciuchów będą mieli dzięki temu zagwarantowany szeroki wybór urządzeń" - przekonuje państwowa instytucja. Decyzja ta okazała się kontrowersyjna. Użytkownik Tomasz Nowak napisał w mediach społęcznościowych: "Przecieram oczy ze zdumienia. Wydłużając termin na okazanie się badaniami na pompy ciepła rząd Donalda Tuska daje kolejne miesiące oszustom do działania na szkodę konsumentów". Na ten wpis odpowiedziano z konta NFOŚiGW. "Widzimy trudność z szybkim dostarczeniem wymaganych badań i raportów, więc chwilowo dopuszczamy europejskie znaki jakości. To potrwa tylko do końca tego roku i umożliwi wpisanie na listę pomp ciepła czekających dziś w kolejce do certyfikacji" - czytamy. Janusz Kowalski zapowiada kontrolę w resorcie klimatu. "Kolejna lobbingowa afera" Wyjaśnienia funduszu nie przekonały jednak parlamentarzysty Suwerennej Polski Janusza Kowalskiego. Zamierza on przeprowadzić kontrolę poselską w resorcie klimatu i ochrony środowiska. "Jestem zwolennikiem polskiego znaku jakości pomp ciepła, a nie wspierania przez rząd importerów. We wtorek sprawdzę działania minister Pauliny Hennig-Kloski i wiceministra Krzysztofa Bolesty (...), czy pod przykrywką lobbowanego przez importerów znaku KEYMARK kierownictwo (resortu) nie chce uderzyć w polskich producentów pomp ciepła (...)?" - zapytał. W następnym wpisie Janusz Kowalski zastanawiał się, czy mamy do czynienia z "kolejną lobbingową aferą" w ministerstwie zarządzanym przez Hennig-Kloskę. Podkreślił, iż sprawa wyszła na jaw "dosłownie kilka godzin" po przegranym przez opozycję głosowaniu w Sejmie nad wotum nieufności wobec szefowej MKiOŚ. W sobotę zaapelował natomiast do koordynatora służb specjalnych Tomasza Siemoniaka, by kwestię "importowanego z Chin szmelcu" sprawdziło CBA. Paulina Hennig-Kloska: Sprawdzę szczegóły decyzji ws. pomp ciepła W ocenie posła Suwerennej Polski "mamy do czynienia z niewiarygodnym skokiem na kasę w interesie importerów chińskich pomp ciepła". "To 'chwilowe', półroczne dopuszczanie może spowodować, że w polskich domach zostanie zainstalowanych 100 tysięcy chińskich pomp ciepła o niesprawdzonych parametrach. Miliard złotych z naszych publicznych pieniędzy wyjedzie do Chin, a Polacy bedą zmagać się z rachunkami grozy za pompy ciepła" - przestrzegł, apelując do Siemoniaka. Tego samego dnia do burzy wokół postanowienia NFOŚiGW odniosła się Hennig-Kloska. Jak zapowiedziała, w poniedziałek sprawdzi szczegóły decyzji funduszu "dotyczącej przedłużenia czasu na certyfikację pomp ciepła z europejskimi znakami jakości". "Nie ma tu miejsca na żadne wątpliwości. Wysłucham wyjaśnień w tej sprawie i poinformuję Państwa o ustaleniach i dalszych krokach. Działamy dla ludzi, ich bezpieczeństwo jest kluczowe" - skwitowała. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!