Na konferencji prasowej minister powiedział, że wnosi na posiedzenie rządu propozycję wstrzymania procedury zawarcia przez Bułgarię umowy ACTA. Stanowisko kraju będzie uzgadniane z państwami i instytucjami unijnymi do czasu opracowania jednolitej opinii. "Jednym słowem Bułgaria praktycznie wstrzymuje swój udział w tym porozumieniu" - podkreślił Trajkow. Z burzliwej dyskusji, do której doszło w Bułgarii w ostatnich dniach, wynikało, że społeczeństwo nie jest gotowe zaakceptować mechanizmów stwarzających groźbę zamachu na wolność w internecie - powiedział Trajkow. Przypomniał, że pierwsze kroki w pracy nad ACTA i przyłączeniu się do niej podjął nie obecny rząd, a jego poprzednik w 2006 roku. Była to odpowiedź na zarzuty, że w styczniu bieżącego roku centroprawicowy gabinet Bojko Borysowa podjął decyzję o podpisaniu ACTA bez konsultacji i w tajemnicy przed społeczeństwem. Bułgarskie media podkreślają, że decyzję tę władze podjęły w obliczu sobotnich protestów przeciw ACTA w 17 miastach kraju. W Sofii, według różnych źródeł, w protestach uczestniczyło od 5 do 7 tys. osób. Były to najbardziej masowe protesty od objęcia władzy przez centroprawicową partię GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii) w lipcu 2009 r. Protestujący domagali się wycofania podpisu Bułgarii pod umową, do czego, jednak, jak wynika z oświadczenia ministra, nie doszło.