- Informację o epizodzie Lecha Wałęsy miałem już w 1979 roku - dodaje. - Mieliśmy nawet w konspiracji taką zasadę, że jeżeli ktoś został schwytany i złamany, ale wyszedł, przyznał się i zerwał współpracę, to taki człowiek był traktowany jako bardziej pewny, niż ktoś, kto się z tym nigdy nie zetknął - wspomina Bujak.