Brzydkie słowo na K
Spadek kursu złotego, załamanie na giełdzie, kłopoty z uzyskaniem kredytu. To pierwsze tak poważne nasze kryzysowe doświadczenie. Co będzie dalej? Umiarkowany urzędowy optymizm przeplata się ze skrajnym pesymizmem tych, którym runęły rozmaite życiowe plany.
Kryzys? W Polsce? Jaki kryzys?! - dyrektor Wiesław Łagodziński z Głównego Urzędu Statystycznego szybko traci cierpliwość. - Przestańcie opowiadać głupstwa, bo będzie z tego jakieś nieszczęście. To żądni sensacji dziennikarze i niedouczeni eksperci wymyślają kryzys i straszą nim społeczeństwo. Wystarczy spojrzeć na najnowsze dane GUS, żeby przekonać się, że polska gospodarka ma się dobrze. Dynamika ciągle wysoka. Bezrobocie spada. Inflacja nie wzrasta, a za to wynagrodzenia rosną w tempie dwa i pół razy wyższym niż inflacja. I gdzie tu kryzys?
Rzeczywiście, kryzys szaleje na pierwszych stronach gazet, a tymczasem w wielkomiejskich hipermarketach i galeriach handlowych w najlepsze trwa szaleństwo konsumpcyjne. Wszędzie tłok, pełne sklepy i restauracje. W firmach turystycznych większość atrakcyjnych wyjazdów zimowych dawno już została sprzedana i nikt się nie wycofuje z obawy przed kryzysem. Choć nie ma jeszcze ostatecznych danych, to wszystko wskazuje, że październik, tak dramatyczny dla światowej gospodarki, dla polskiego handlu był udany. Firmy sprzedające samochody już to policzyły: sprzedały o blisko 20 proc. aut więcej niż we wrześniu. Oby więcej takich kryzysowych miesięcy - wzdychają.
Adam Grzeszak, Paweł Wrabec
Polityka