W poniedziałek w trakcie procesu sąd przesłuchał trzech biegłych - dwoje psychiatrów i psychologa, którzy mieli wyrazić uzupełniającą opinię o poczytalności oskarżonego. Wcześniej biegli obejrzeli na sali sądowej zapis video z pierwszego przesłuchania Samuela N. Wniosek o taką opinię na podstawie zapisu video złożyła obrona. Sąd wyłączył jawność procesu W trakcie składania zeznań przez biegłych sąd wyłączył jawność procesu, ponieważ lekarze psychiatrzy w swoich opiniach mówili o stanie zdrowia pacjenta, co zdaniem sądu naruszałoby tajemnicę lekarską. Sąd odrzucił trzy dodatkowe wnioski obrony. Pierwszy dotyczył odtworzenia i analizy zachowania oskarżonego z zapisu monitoringu, co mogłoby być argumentem za niepoczytalnością. Drugi wniosek dotyczył nowej opinii innych psychiatrów, trzeci - wątpliwości obrony, czy oskarżony Samuel N. w ogóle jest w stanie psychicznym umożliwiającym mu branie udziału w rozprawie. Argumentem obrony były próby samookaleczenia się oraz odmowa podjęcia leczenia w zakładzie karnym. Obrońca Mikołaj Pietrzak w mowie końcowej wnosił o uchylenie wyroku I instancji lub zmianę kwalifikacji czynu i karę maksymalnie 25 lat więzienia. Zdaniem obrony Samuel N. działał impulsywnie, a jego zamiarem nie było zabicie, lecz "wyładowanie agresji". Obrona argumentowała, że sąd I instancji nietrafnie zakwalifikował zamiar oskarżonego jako bezpośredni oraz, że działał on z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. "Pierwszy proces nie wyjaśnił, jaka była faktyczna motywacja oskarżonego, który zaatakował przypadkową ofiarę. Bez dobrych badań nie znajdziemy odpowiedzi na pytanie, jaki był system motywacji. Sąd I instancji nie podołał temu zadaniu" - mówił adwokat Pietrzak. Opinia biegłych jest jednoznaczna Prokurator Zbigniew Jaworski domagał się utrzymania wyroku dożywocia i podwyższenia do 35 lat okresu, po którym 27-letni oskarżony będzie mógł się ubiegać o przedterminowe zwolnienie warunkowe. Sąd I instancji ten okres określił na 25 lat. "Opinia biegłych jest jednoznaczna, że oskarżony był poczytalny, gdy popełnił ten czyn. Przyznał się do tego, że chciał zabić. Są też zeznania bezpośrednich świadków, co do okoliczności tego zabójstwa" - powiedział. Oskarżyciel posiłkowy adwokat Jerzy Janik podkreślił, że motywacja oskarżonego zawarta jest m.in. w opiniach biegłych. "Biegli stwierdzili problem patologii osobowości. Jednak to jest człowiek chory społecznie, a nie psychicznie. Nie ma w sobie nawet zalążka empatii. Działał w celu zaspokojenia swoich potrzeb emocjonalnych" - mówił. Samuel N. w ostatnim słowie poprosił sąd o uniewinnienie i skarżył się na trudne warunki w areszcie. Oskarżony przyznał się do zabójstwa W kwietniu tego roku Sąd Okręgowy w Jelenie Górze skazał go na karę dożywotniego więzienia i pozbawił praw publicznych (na 10 lat) oraz nakazał wypłatę rodzicom zamordowanego dziecka zadośćuczynienia w kwocie 200 tys. zł. Do morderstwa doszło 19 sierpnia 2015 r. w Kamiennej Górze. Według ustaleń prokuratury Samuel N. zaatakował siekierą 10-letnią dziewczynkę, która z matką wchodziła do jednego ze sklepów w centrum miasta. Mężczyzna wyrzucił narzędzie zbrodni i zaczął uciekać. Schwytali go świadkowie zdarzenia.. Dziewczynka zmarła w szpitalu. N. podczas śledztwa przyznał się do zabójstwa. "Wyjaśnił, że narastała w nim złość, albowiem od dłuższego czasu miał problemy ze znalezieniem pracy. Ponadto dzień przed dokonaniem zabójstwa uzyskał decyzję, iż nie przysługuje mu zasiłek dla bezrobotnych. Udał się do Powiatowego Urzędu Pracy, aby zemścić się na urzędnikach. Ponieważ w budynku przebywało dużo osób, zrezygnował ze swojego zamiaru. Wyszedł na ulicę i skierował się w kierunku centrum miasta. Widząc małą dziewczynkę wchodzącą do księgarni, zadał jej cios siekierą" - mówiła wtedy rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze Violetta Niziołek.