Zawiadomienie złożono we wtorek do wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Taka data widnieje na kopii pisma. O sprawie - na prośbę Brunona Kwietnia - poinformował media jego obrońca mec. Maciej Burda. W grudniu 2015 r. krakowski Sąd Okręgowy uznał Brunona Kwietnia za winnego przygotowywania od lipca do listopada 2012 r. zamachu terrorystycznego na konstytucyjne organy RP, usiłowania nakłaniania dwóch studentów do przeprowadzenia takiego zamachu oraz nielegalnego posiadania broni i handel nią. Skazał go za to na karę łączną 13 lat pozbawienia wolności. W kwietniu br. Sąd Apelacyjny uznał winę Kwietnia, ale obniżył mu karę do 9 lat więzienia, uznając, że przypisywane Kwietniowi trzy zarzuty należy traktować jako jedno przestępstwo. "Zawiadamiam o podejrzeniu popełnienia następujących przestępstw przez funkcjonariuszy ABW dokonujących wobec mnie działań operacyjnych dokumentowanych materiałem stanowiącym dowody w sprawie prowadzonej przez Sąd Okręgowy w Krakowie" - napisał w zawiadomieniu Kwiecień. Jak wylicza, chodzi m.in. o "podżeganie go do zabójstwa Hanny Gronkiewicz-Waltz w zamachu bombowym; podżeganie do sprzedaży broni palnej na rzecz jednego z agentów ABW; do nielegalnego wytworzenia i posiadania materiałów wybuchowych oraz do zamachu na Sejm RP". Podżeganie do zamachu na ambasadę Izraela Wskazuje także na "podżeganie go do przeprowadzenia ćwiczeń wybuchowych z udziałem agentów ABW i wytworzenia materiałów wybuchowych; podżeganie do zamachu na ambasadę Izraela i do pomocnictwa w zniszczeniu pomnika martyrologii żydowskiej". Ostatnim zarzutem jest "przekroczenie uprawnień podczas prowadzenia wobec niego kontroli operacyjnej poprzez nakłanianie go do popełnienia wskazanych powyżej przestępstw, a tym samym działanie na szkodę interesu publicznego i prywatnego". Brunon Kwiecień wnosi o ściganie i ukaranie sprawców i wskazuje, że przestępstwa są dobrze udokumentowane materiałami znajdującymi się w tajnej części akt jego procesu. Adwokat Maciej Burda wyjaśnił PAP, że według jego oceny "Brunon Kwiecień w tym zawiadomieniu nie kwestionuje wyroków, które zapadły w jego sprawie, ale zwraca uwagę na niepotrzebne prowokacje". "Skoro chciał wysadzić Sejm, to po cóż namawiano go, by zabił też Hannę Gronkiewicz Waltz albo zrobił zamach na ambasadę Izraela? Trzeba pamiętać, że ówczesna władza wykorzystała sprawę Brunona Kwietnia propagandowo do powstrzymania zmian ustawy o ABW. Jeśli rzeczywiście agenci nakłaniali go do popełnienia tak poważnych i bezsensownych przestępstw, to jest oczywiste, że chcieli pokazać, jak bardzo są potrzebni, jakie niebezpieczeństwa czyhają na polityków, a w konsekwencji jak szkodliwa byłaby planowana zmiana ustawy" - powiedział adwokat. "Nawet jeśli Brunon Kwiecień jest winny przygotowania zamachu, to jego zawiadomienie wskazuje, że został poddany nielegalnie niepotrzebnej prowokacji tylko po to, by szef Prokuratury Apelacyjnej miał powód do wygłaszania pochwał funkcjonariuszy ABW" - dodał. Nielegalna gra operacyjna ABW? W toku procesu i późniejszej apelacji obrońcy Kwietnia podnosili m.in. argumenty, że Brunon Kwiecień padł ofiarą nielegalnej gry operacyjnej ABW. Świadkami incognito w procesie byli m.in. agenci ABW pod przykryciem, którzy kontaktowali się z Kwietniem pod koniec jego działalności i doprowadzili do ujęcia go. Według prokuratora argumenty te były bezzasadne i nie zasługiwały na uwzględnienie. Sąd Apelacyjny wskazał m.in. w wyroku, że budowanie przez oskarżonego wersji, że jeden ze świadków był na usługach ABW i groził mu, nakłaniając go do działania, stanowi linię obrony oskarżonego. "Linia ta była dostosowywana przez oskarżonego w stosunku do przebiegu procesu" - stwierdził sąd apelacyjny w uzasadnieniu. Sąd stwierdził również, że w jego ocenie podjęcie decyzji o kontroli operacyjnej Kwietnia przez ABW było legalne. Wyeliminował jednak z opisu czynu zarzucanego oskarżonemu działania, których inicjatywa nie wyszła od niego, a od ABW, jak np. próbna detonacja. "Państwo nie może wodzić obywatela na pokuszenie i wystawiać na próbę poprzez zachęcanie i nakłanianie do popełniania przestępstwa. Funkcjonariusze działający pod przykryciem muszą zachowywać się w sposób pasywny" - stwierdził sąd w uzasadnieniu. Sprawa z 2011 roku Brunon Kwiecień odpowiadał przed sądem za przygotowywanie od lipca do listopada 2012 r. ataku terrorystycznego na konstytucyjne organy RP, nakłanianie w 2011 r. dwóch studentów do przeprowadzenia zamachu oraz nielegalne posiadanie broni i handel nią. Wyraził zgodę na publikowanie jego wizerunku i pełnych danych osobowych. Według śledczych Kwiecień, doktor chemii, ówczesny pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, zamierzał zdetonować w pobliżu Sejmu cztery tony materiałów wybuchowych na bazie saletry, umieszczonych w pojeździe SKOT. Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów - w trakcie rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu. W procesie, który przed Sądem Okręgowym rozpoczął się w styczniu 2014 r., Brunon Kwiecień przyznał się do tego, że przygotowywał i opracowywał zamach na gmach Sejmu, natomiast nie poczuwał się do winy i twierdził, że był inspirowany przez osobę współpracującą z ABW. autor: Anna Pasek