Ciało Brunona Kwietnia znaleźli we wtorek przed południem strażnicy więzienni w zakładzie karnym we Wrocławiu. Tam odbywał karę dziewięciu lat pozbawienia wolności. "Nie są na razie znane przyczyny śmierci mężczyzny" - przekazała PAP rzecznik prasowy dyrektora generalnego Służby Więziennej ppłk Elżbieta Krakowska. Brunon K. został znaleziony martwy w celi. "Funkcjonariusze bezzwłocznie przystąpili do akcji reanimacyjnej. Na miejsce natychmiast wezwano zespół pogotowania ratunkowego, który po kontynuacji akcji reanimacyjnej stwierdził zgon mężczyzny" - przekazała ppłk Krakowska. Dodała, że Służba Więzienna poinformowała o zdarzeniu policję i prokuraturę. "Niezależnie od tego, jak zawsze w takich przypadkach, Służba Więzienna prowadzi własne czynności wyjaśniające. Dyrektor okręgowy powołał komisję złożoną z funkcjonariuszy okręgowego inspektoratu SW we Wrocławiu, która pracuje na miejscu po to, aby wyjaśnić wszystkie szczegóły tego zdarzenia" - dodała rzeczniczka. Wyrok W kwietniu 2017 r. Sąd Apelacyjny w Krakowie uznał K. za winnego przygotowywania zamachu terrorystycznego na Sejm i skazał go na 9 lat więzienia. W pierwszej instancji K. został skazany na 13 lat więzienia. Brunon K. odpowiadał przed sądem za przygotowywanie od lipca do listopada 2012 r. ataku terrorystycznego na konstytucyjne organy RP, nakłanianie w 2011 r. dwóch studentów do przeprowadzenia zamachu oraz za nielegalne posiadanie broni i handel nią. Według śledczych K., doktor chemii, ówczesny pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, zamierzał zdetonować w pobliżu Sejmu cztery tony materiałów wybuchowych na bazie saletry, umieszczonych w pojeździe wojskowym SKOT. Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów - w trakcie rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu. "Jestem ofiarą gry podjętej przez służby" W procesie, który przed Sądem Okręgowym rozpoczął się w styczniu 2014 r., Brunon K. przyznał się do tego, że przygotowywał i opracowywał zamach na gmach Sejmu, natomiast nie poczuwał się do winy i twierdził, że był inspirowany przez osobę współpracującą z ABW. - To służby zrobiły ze mnie terrorystę - mówił Brunon Kwiecień w 2017 roku w wywiadzie dla Onetu. Jestem ofiarą gry podjętej przez służby specjalne. Wytypowali mnie, bo stwierdzili, że jestem do tego zdolny. Ale przekroczyli swoje uprawnienia - przekonywał. Pytany o to, co czułby, gdyby doszło do zamachu na Sejm, Kwiecień stwierdził: "Nie płakałbym". Biegły psychiatra też zadał mi to pytanie i powiedziałem mu dokładnie to samo. W sądzie zresztą też. A co czułaby większość naszego społeczeństwa? Wystarczy sobie poczytać fora pod artykułami na mój temat - dodał.