Brunon K. był wykładowcą na Uniwersytecie Rolniczym. Informacja o przygotowaniach do zamachu wstrząsnęła studentami, współpracownikami i sąsiadami niedoszłego zamachowca. Studenci Brunona K. podkreślają, że był on specyficznym wykładowcą. Połowę zajęć poświęcał przemyśleniom politycznym i teoriom spiskowym. Wielu uczniów miało problemy z zaliczeniem jego przedmiotów. Z kolei, rektor Uniwersytetu Rolniczego, Włodzimierz Sady zaznacza, że na Brunona K. nie było większych skarg, choć pracował na uczelni od 9 lat. Jego zdaniem był zwyczajnym pracownikiem. Niedoszły zamachowiec mieszkał z żoną i dwójką synów w jednym z bloków w Nowej Hucie na osiedlu Albertyńskim. Mieszkańcy twierdzą, że był normalnym sąsiadem, jednak podkreślają, że od dziecka interesowały go materiały wybuchowe, przez które stracił palce u rąk. Żona oraz synowie niedoszłego zamachowca przebywają teraz u rodziny, poza Krakowem. To ona poinformowała służby o planach męża. Brunon K. próby eksplozji przeprowadzał kilkadziesiąt kilometrów od Krakowa - w miejscowości Przeginia-Duchowa. interia360.pl: ABW w kontrataku