Marek Sawicki złożył 5 tysięcy wniosków na najwyższą sumę (81 mln euro), mimo że to Hiszpania, niesłusznie oskarżana o skażenie ogórków, poniosła największe straty. Bruksela ma teraz wątpliwości, co do rzetelności polskich wniosków i zażądała wyjaśnień do końca tygodnia. Wnioski z Hiszpanii są natomiast skromniejsze (71 mln euro), skontrolowane i umotywowane tak, że Komisja Europejska nie ma do nich żadnych zastrzeżeń. Minister naraził Polskę na kompromitację, bo można stosować metodę maksymalistycznych żądań, by otrzymać jak najwięcej, ale nie, gdy sprawuje się prezydencję. W dodatku nie tylko wygórowana suma wzbudziła wątpliwości Komisji. Brukseli nie podoba się, że wiele polskich wniosków potwierdzanych jest jedynie przez świadków, a więc np. sąsiad czy kuzyn zaświadcza, że rolnik zniszczył uprawę ogórków z powodu kryzysu. - To nam nie wystarcza - powiedział wysoki rangą urzędnik Komisji Europejskiej, który pragnął zachować anonimowość. Komisja chce, by każdy polski wniosek był skontrolowany w terenie przez agencję płatniczą lub grupę producencką. Wnioski mają także dotyczyć tylko i wyłącznie okresu od 25 maja do 30 czerwca. W dodatku Polska, zamiast dać jako prezydencja przykład i przedstawić sprawdzone wnioski na realną sumę, naraziła inne kraje Unii na opóźnienie w wypłatach odszkodowań. Poślizg, który wystąpił z powodu konieczności dodatkowych wyjaśnień i weryfikacji może oznaczać opóźnienie w wypłatach nie tylko dla polskich, ale także unijnych producentów. Katarzyna Szymańska-Borginon