Na "liście hańby narodowej" Brudziński widziałby "tych, którzy politycznie i moralnie odpowiadają za wojnę ze śp. Prezydentem, za obniżenie rangi i bezpieczeństwa lotu z 10 kwietnia, za oddanie śledztwa Rosjanom, za brak adekwatnej reakcji na kłamliwy raport Anodiny, za brak reakcji na szkalowanie śp. generała Błasika i polskich pilotów, za kłamliwy raport komisji Millera, za dopuszczenie do tego, że nie mamy nadal oryginałów czarnych skrzynek, że wrak samolotu był niszczony, a do dzisiaj nie został Polsce zwrócony, ci, którzy nawet teraz walczą z pamięcią po śp. Lechu Kaczyńskim". Pytany, czy 3 lata po katastrofie smoleńskiej PiS podtrzymuje hipotezę, że do tragedii doszło w wyniku zamachu, Brudziński odpowiada: "Dzisiaj dzięki heroicznej postawie i pracy Antoniego Macierewicza i polskich naukowców, wiem, że tezy zawarte w raporcie MAK i Millera są nieprawdziwe. Czekamy na potwierdzenie słów prokuratora Szeląga, który stwierdził, że polscy śledczy zidentyfikowali na wraku tupolewa materiały wybuchowe. Jedno jest pewne, sprawa wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej przerosła prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej to obowiązek względem poległych 10 kwietnia 2010 r. Czymś antypolskim jest próba dezawuowania wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej i mówienia, że dosyć już mówienia o Smoleńsku. Nigdy dosyć upominania się o prawdę. 10 kwietnia to data ważna dla każdego polskiego patrioty. W Smoleńsku Polacy po raz kolejny, po Katyniu, złożyli ogromną daninę krwi. Polska byłaby dzisiaj krajem mocniejszym, bezpieczniejszym, gdyby polskie elity nie zginęły pod Smoleńskiem".