W grudniu funkcjonariusze CBA weszli do domu posła PO Stanisława Gawłowskiego w Koszalinie. Prokuratura zamierza postawić Gawłowskiemu zarzuty popełnienia pięciu przestępstw, w tym trzech o charakterze korupcyjnym. Na czwartkowym briefingu prasowym w Sejmie Gawłowski zarzucił, że wymierzona w niego akcja CBA miała być prezentem dla Brudzińskiego, który jest wiceszefem PiS i przedstawicielem zachodniopomorskich struktur ugrupowania. "On nigdy nie wygrał na Pomorzu Zachodnim, stąd ta brutalna akcja, która sprowadza się wyłącznie do bardzo ostrego ataku" - ocenił polityk PO. Dodał, że użyto wobec niego "służb w celach politycznych". Gawłowskiego wsparła wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska. Podkreśliła, że PO zwracała się do marszałka Marka Kuchcińskiego o informację ws. działań służb podjętych wobec Gawłowskiego. Na konferencji prasowej w Sejmie Brudziński podkreślił, że nie mógł wygrać wyborów z posłem Gawłowskim, ponieważ obaj pochodzą z różnych okręgów wyborczych: on z okręgu szczecińskiego, natomiast Gawłowski z koszalińskiego. "Jeśli chodzi o okręg koszaliński to w ostatnich wyborach pan poseł Gawłowski poniósł sromotną porażkę w zderzeniu z liderem PiS panem posłem Czesławem Hocem" - zaznaczył wicemarszałek. Brudziński odniósł się też do słów szefa klubu PO Sławomira Neumanna, który pytał, ile razy rozmawiał o sprawie Gawłowskiego z Ziobrą lub dowiadywał się o nią w prokuraturze, czy służbach specjalnych. "Padło pytanie ze strony pana posła Neumanna, ile razy w tej sprawie interweniowałem, rozmawiałem, czy to z panem ministrem Ziobro, czy z przedstawicielami służb. Otóż odpowiadam: ani razu. Mówię to z pełną odpowiedzialnością" - oświadczył Brudziński. Zdaniem Brudzińskiego stawiane mu zarzuty "są wyjątkowo paskudne". "Które jakby odbijają się echem w stosunku do wszystkich polityków i wszystkich parlamentarzystów. Jestem z woli większości Sejmu również wicemarszałkiem Sejmu i nie ukrywam, że z olbrzymią przykrością przyjmuję fakt, że dzisiaj u boku posła Gawłowskiego, który formułował tego typu absurdalne zarzuty, stanęła pani wicemarszałek Kidawa-Błońska" - podkreślił poseł. Dodał, że "stawianie mu" tego typu zarzutów "to stawianie zarzutów całemu państwu". Dodał, że po raz pierwszy ABW sformułowała zarzut wobec posła PO w 2014 r. "Jako żywo w 2014 r. ja nie miałem żadnego wpływu, tak samo jak nie mam dzisiaj na prokuraturę" - mówił wicemarszałek Sejmu. Zaapelował do polityków PO, by zachowali "pewnego rodzaju refleksję", zanim po raz kolejny "w imię plemiennej solidarności" będą formułować takie zarzuty. Dodał, że dewastują one państwo. "Dewastują wszystko, co obywateli polskich powinno wobec takich instytucji, jak prokuratura, sąd, służby specjalne nastrajać szacunkiem i przekonaniem, że dłużej klasztor jak przeora, że raz rządzi taka partia, raz druga, ale wszyscy są równi wobec prawa" - powiedział. Do zarzutów Gawłowskiego odniosła się również rzeczniczka PiS Beata Mazurek. Podkreśliła, że PiS jest partią transparentną i nie ma nic do ukrycia. "Nie mamy nic do ukrycia, jesteśmy transparentni; stawiamy się zawsze gdzie trzeba i wyjaśniamy wszystko" - zaznaczyła. "Najlepszą obroną jest atak i to co robi PO to w sposób nieuprawniony i żenujący atakowanie PiS" - podkreśliła Mazurek. "PO próbuje atakować naszego wicemarszałka, ale z tym damy sobie radę" - zapewniła. Mazurek prosiła, aby opinia publiczna nie dała zwieść się PO. Przypomniała m.in., że "to za czasów PO" działał sędzia Ryszard Milewski. "Podczas przesłuchania świadków komisji reprywatyzacyjnej dowiedzieliśmy się, że służby nie mogły wchodzić do ratusza" - dodała. "Gazeta Polska Codziennie" ujawniła, że były wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski, sekretarz generalny i szef PO w Zachodniopomorskiem, przed aresztowaniem ostrzegł Tomasza P., szefa zorganizowanej grupy przestępczej, o prowadzonym przeciwko niemu przez szczecińską ABW śledztwie; według gazety, ujawnił przy tym informacje z klauzulą "zastrzeżone", które dostał od szefa ABW.