Były prezydent na pytanie, czy zniechęcałby do głosowania w wyborach prezydenckich gdyby Małgorzata Kidawa-Błońska brylowała w sondażach, odpowiedział: Ja jestem na tyle starym człowiekiem, że wiem, że można sprawdzić co by było gdyby, tylko w sytuacji konkretnie już istniejącej (...). Jeszcze raz powtórzę tyle, że wybory 10 maja muszą się odbyć z niepotrzebnym mnożeniem zagrożenia epidemiologicznego, zagrożenia zdrowotnego Polaków. Oprócz tego, to co PiS proponuje wiąże się z ewidentnym naruszeniem zasad - jakim są kwestie równości szans wyborczych, równości prowadzenia kampanii wyborczej - ale także naruszeniem prawa, bo prawo polskie w sposób jednoznaczny mówi, że zmiany reguły gry w kampanii wyborczej nie mogą się odbywać później niż na 60 dni przez wyznaczonym terminem wyborów. Prawo i Sprawiedliwość robi co chce. Te wybory są naznaczone w najwyższym stopniu ryzykiem, że będą nieuznane przez opinię publiczną, a w moim przekonaniu także przez niezależny Sąd Najwyższy - dodał gość Marcina Zaborskiego. Rezygnacja prezydenta dobrym pomysłem? Uważam, że jest to jakiś kierunek, o którym warto myśleć, ale to powinno być uzgodnione z opozycją. Na tej zasadzie ja sam w wyniku dramatu śmierci prezydenta byłem marszałkiem Sejmu pełniącym obowiązki głowy państwa przez prawie pół roku. O tym oczywiście zdecydowała konstytucja i prawo, ja nie musiałem niczego uzgadniać, ale w tej sytuacji, kiedy prezydent urzędujący rozważałby możliwość podania się do dymisji po to, aby otworzyć marszałkowi Sejmu prawie półroczne rządzenie krajem, to wymaga uzgodnienia z siłami politycznymi - tak o pomyśle, aby Andrzej Duda zrzekł się urzędu prezydenta zgodnie z przepisami konstytucji po to, żeby przełamać pat w sprawie wyborów mówił Bronisław Komorowski. Nie wiem czy pan prezydent jest zdolny do takiego ruchu - zarówno do rezygnacji, jak i uzgodnień z opozycją, ale wiem jedno: być może z punktu ustrojowego byłoby to jakieś rozwiązanie pata wyborczego - dodał były prezydent. "Trzeba 'pryncypić', a nie tylko 'taktyczyć'" Od czasu do czasu należy "pryncypić", a nie tylko "taktyczyć". Te partie polityczne i ci kandydaci "taktyczą", bo oni dzisiaj doskonale wiedzą, że z wycofania się z bieżącej kampanii Małgorzaty Kidawy-Błońskiej oni coś uszczkną dla siebie - tak Bronisław Komorowski skwitował decyzję opozycyjnych kandydatów na prezydenta, którzy w przeciwieństwie do Małgorzaty Kidawy-Błońskiej namawiają do wzięcia udziału w wyborach. Według byłego prezydenta ich polityczny zysk będzie jednak niewielki. Uszczkną w ramach małej gry politycznej, a nie dużej. Bez szans na niedopuszczenie do reelekcji pana prezydenta Dudy, ale za cenę zwiększenia ryzyka zdrowotnego Polaków, za cenę także przymknięcia oka na naruszenia konstytucji i polskiego prawa - mówił Komorowski w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM. Według Komorowskiego porażka PiS w głosowaniu nad wyborami korespondencyjnymi może doprowadzić do zmian na polskiej scenie politycznej: Uważam, że jest szansa na powstrzymanie Jarosława Kaczyńskiego, który przegra głosowania za parę dni. I to będzie miało daleko idące konsekwencje. Pojawi się perspektywa być może powstania nowej lub częściowo nowej formacji politycznej, która byłaby bardziej konserwatywna - np. nie podpisywałaby się pod hasłami rewolucji obyczajowej, ale z drugiej strony byłaby jednoznaczna w szanowaniu mechanizmu demokratycznego, polskiego miejsca w integracji europejskiej. I ja bardzo bym się ucieszył, gdyby taka formacja się wytworzyła w wyniku skutecznego powstrzymania Jarosława Kaczyńskiego w kwestii wyborów 10 maja. W budowę takiej formacji mógłby się zaangażować były wicepremier Jarosław Gowin. Można dzisiaj myśleć, że i Jarosław Gowin po oderwaniu się od PiS i po uniknięciu losu przystawki, może odegrać istotną rolę w kształtowaniu nowej formacji, takiej umiarkowanie konserwatywnej. Bardzo tego życzę - powiedział Komorowski. Opracowanie: Jonasz Jasnorzewski, Nicole Makarewicz, Marcin Zaborski Czytaj: RMF24.pl