Wicepremier Szydło podczas poniedziałkowej konferencji prasowej stwierdziła, że rządowa propozycja przygotowana dla nauczycieli "rozwiązuje problem podwyżek". Jak mówiła, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz "podjął decyzję o odrzuceniu podwyżek dla nauczycieli. Zrezygnował z tego i rozpoczął strajk". - Bierze odpowiedzialność przede wszystkim za uczniów, za egzamin, który będzie się odbywał za kilka dni - powiedziała Szydło. - Jeżeli premier uważa, że ja jestem problemem, to gotów jestem odsunąć się na bok. Natomiast nauczyciele nie akceptują tego, co pani premier nam zaproponowała - odpowiedział na zarzuty premier szef ZNP.- Propozycje podwyżek odrzucili przede wszystkim strajkujący nauczyciele, a nie ja - podkreślił szef ZNP. Broniarz zapewnił też, że wbrew słowom wicepremier, protest nie jest polityczny. Takie twierdzenia, to - według Broniarza - policzek w twarz setek tysięcy nauczycieli, którzy strajkują, a są nie tylko z ZNP, Forum Związków Zawodowych, ale także z Solidarności, której szefowie podpisali wczoraj porozumienie z rządem. Podkreślił, że ZNP wciąż jest otwarte na rozmowy z rządem, natomiast do tej pory żadna propozycja do Związku nie dotarła, poza wypowiedziami na konferencji prasowej wicepremier. Bez porozumienia W niedzielę odbyły się rozmowy ostatniej szansy pomiędzy rządem a związkowcami. Propozycje rządu są nie do przyjęcia, oczekiwaliśmy zupełnie innych propozycji płacowych - oświadczył szef ZNP Sławomir Broniarz po niedzielnych rozmowach z rządem. - Nie ma powodu, by strajk nauczycieli nie rozpoczął się w poniedziałek - dodał.Jak podkreślał Broniarz, do protestu dołączyła "wielosettysięczna" rzesza osób nienależących do żadnego związku zawodowego. Dodał, że propozycje rządu są nieadekwatne do oczekiwań środowiska nauczycielskiego, "notabene rozbudzonych także wieloma wypowiedziami rządu". - Te oczekiwania wykraczają poza propozycje wzrostu od 360 do 480 zł wynagrodzenia zasadniczego - stwierdził.Broniarz podkreślił, że ustępstwa strony związkowej nie spotkały się z adekwatną reakcją strony rządowej. - Faktyczny wzrost wynagrodzeń, w którym pani premier Szydło mówi, że to bez mała 15 proc., w skali roku 2019 r. wynosi niewiele więcej ponad 8 pkt proc. - stwierdził szef ZNP.- Propozycja rządu jest destrukcyjna z punktu widzenia oświaty w małych miastach i na wsi, wczesnoszkolnej. De facto będzie służyła sfinansowaniu ewentualnych podwyżek płac nauczycieli kosztem redukcji stanów osobowych - mówił Broniarz, zaznaczając, że "na to naszej zgody być nie może". Termin protestu zbiega się z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma odbyć się egzamin gimnazjalny, 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasisty, a 6 maja mają rozpocząć się matury.Krzysztof Zasada