Prokuratura przesłuchała i postawiła zarzuty bratu Krzysztofa B., Januszowi. Mężczyzna pomógł ojcu-zwyrodnialcowi siłą odebrać Alicję jej chłopakowi, gdy ta schroniła się u niego. Zdaniem prokuratury Janusz B. pomagał w przewiezieniu dziewczyny do rodzinnego domu. Za ten czyn został mu postawiony zarzut bezprawnego pozbawienia wolności. Mężczyźnie grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Brat "potwora z Grodziska" na Podlasiu przebywa na wolności. Zastosowano wobec niego tylko dozór policyjny i poręczenie majątkowe. Jak dowiedział się reporter RMF FM, prokuratura przesłuchała także dwóch innych mężczyzn, którzy byli obecni podczas "odbicia" Alicji B. z rąk jej chłopaka. Na razie jednak nie postawiono im zarzutów. Prokuratorzy ustalają, jaka była ich rola. Dziś w południe prokuratura odrzuciła wniosek, by ujawnić dane zwyrodnialca z Grodziska. Z takim postulatem wystąpili dziennikarze, w tym reporter RMF FM Krzysztof Kot. Kilka miesięcy temu cały świat mógł zobaczyć twarz Josefa Fritlza z Austrii, który ponad 20 lat gwałcił córkę Elizabeth. Śledztwo trwa dalej, policja ma dokumentację medyczną ze szpitali, w których Alicja rodziła dzieci. Kolejnym, ważnym elementem będą badania DNA, które potwierdzą ojcostwo Krzysztofa B. Matka i córka są w tak zwanym azylu, gdzie mają zapewnioną opiekę psychologów. Młoda kobieta zgłosiła się na policję w Siemiatyczach na Podlasiu w ubiegły wtorek. Z jej relacji wynikało, że przez sześć lat jej 45-letni ojciec więził ją i wielokrotnie zgwałcił. Z tego kazirodczego "związku" przyszło na świat dwoje dzieci. Matka 21-letniej kobiety, przyznaje, że wiedziała o wszystkim. Nie informowała o tym nikogo ze strachu przed mężem.