Jego zdaniem dobrze się stało, że krzyż został przeniesiony do prezydenckiej kaplicy, gdyż była to sprawa, która zbulwersowała opinię publiczną, nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Komentując wydarzenie przed Pałacem Prezydenckim biskup Pieronek powiedział m.in.: "Stało się rzeczą ewidentną, że tu wcale nie chodzi o religijną cześć oddawaną krzyżowi. Nie chodzi nawet o upamiętnienie tragicznego wydarzenia spod Smoleńska za pomocą krzyża przed Pałacem Prezydenckim, bo jak sam przewodniczący Prawa i Sprawiedliwości powiedział, ten krzyż był substytutem pomnika. To są bodaj najmocniejsze słowa, które w rzeczywistości ujawniają najskrytsze intencje całego tego zawirowania na Krakowskim Przedmieściu, przed Pałacem Prezydenckim" - powiedział bp Pieronek. "Nie chodzi o krzyż. Chodzi o pomnik i o postawienie go w takim miejscu i w takiej formie, jakich tego zażąda prezes PiS. Ale to jest dyktat, który w warunkach państwa demokratycznego nie powinien mieć miejsca. Tymczasem mamy do czynienia z działaniami czysto politycznymi, nieobliczonymi na rzeczywistą pamięć o tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem, ale chodzi tu przede wszystkim o pamięć, której celem jest budowanie politycznej siły jednej partii. Nie ma politycznego interesu, aby pamiętać o wszystkich, którzy zginęli w katastrofie; chodzi wyłącznie o pamięć dotyczącą jednej tylko osoby. I z przykrością mówię, że to jest odrażające" - dodał. Więcej w "Polska The Times". Forum: Czy biskup Pieronek ma rację?