Zdaniem Kamińskiej, wypowiedzi komendanta były "nieetyczne i kwalifikują się do postępowania służbowego i dyscyplinarnego". Zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Kołnierowicza złożyli w grudniu posłowie PO. Dotyczyło ono wypowiedzi komendanta w lokalnej rozgłośni radiowej. Kołnierowicz ogłosił wówczas "konkurs na najlepszy anonim o pani Kamińskiej, o majątku, o podróżach służbowych, o działalności dotychczasowej". Według zawiadamiających, komendant złamał art. 231 par. 1 kodeksu karnego dotyczący przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. Kamińska przekazała w piątek na konferencji prasowej w Sejmie, że ostatecznie prokuratura odmówiła wszczęcia postepowania w tej sprawie "bez przeprowadzania dochodzenia i dowodów kwestii przesłuchania zawiadamiających". "W związku z tym złożyłam w zażalenie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie na postanowienie prokuratora dot. odstąpienia od wszczęcia postępowania z związku z zawiadomieniem posłów PO o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w kwestii wypowiedzi komendanta policji w Białymstoku Daniela Kołnierowicza. "Prokurator postanowił o niewszczęciu postępowania z powodu braków znamion czynu zabronionego. Nie zgadzam się z ta argumentacją. W zażaleniu składam dwa zarzuty wskazujące na brak przeprowadzenia kwestii dowodowej; brak przeprowadzenia rzetelnego postępowania dowodowego" - zaznaczyła posłanka. Według Kamińskiej, wypowiedzi Kołnierowicza w radiu były nieetyczne i na pewno kwalifikują się do postępowania służbowego i dyscyplinarnego". Poseł Tomasz Cimoszewicz (PO) podkreślił, że "mieszkańcy Podlasia czują głęboki niepokój w związku z zachowaniem komendanta". "To zachowanie podważa poczucie bezpieczeństwa mieszkańców. Mieszkańcy Polski czują się zaniepokojeni brakiem działań ze strony prokuratury w takich sprawach" - zaznaczył. Jak dodał, "insynuowanie i namawianie do takich działań, jak to zrobił inspektor Kołnierowicz w stosunku do posłanki na Sejm są absolutnie niedopuszczalne". "Prokuratura nie podjęła w tej sprawie żadnych działań. W tym wypadku prokuratura nie pofatygowała się, aby z żadnym z nas podjąć kontakt i zażądać żadnych wyjaśnień" - zaznaczył. O co chodzi? Sprawa miała początek podczas posiedzenia Sejmu 9 listopada ub.r., kiedy posłanka Kamińska zapytała po raz pierwszy z mównicy sejmowej wiceszefa SWiA Jarosława Zielińskiego, "z jakiego powodu miejscowi policjanci przebierają się w garnitury, zakładają okulary i udają, że są Służbą Ochrony Państwa podczas uroczystości, w których bierze udział wiceminister", oraz "jaką pracę wykonuje ksiądz, który został zatrudniony w komendzie i nie przychodzi do pracy". Posłanka PO informowała potem media, że policjanci z wielu komend policji pisali do niej anonimowe listy z prośbą o interwencję. Kamińska wszystkie te listy wysyłała do mediów. W jednym z nich była informacja, że od trzech lat jeden patrol suwalskiej policji codziennie pilnuje posesji wiceministra Zielińskiego i że monitoring w domu polityka jest podłączony do Komendy Miejskiej Policji w Suwałkach, a nie do prywatnej firmy ochroniarskiej. Po wielu artykułach i materiałach dziennikarskich komendant Kołnierowicz postanowił odpowiedzieć na zarzuty na antenie Radia 5. "Pani Kamińska rozsyła do mediów anonimy z waszymi danymi osobowymi. Z numerami telefonów, stanowiskami, funkcjami. Jest pytanie, czy to tak powinno być czy nie? Jeżeli tak bardzo pani Kamińska lubuje się w używaniu anonimów, uważa, że to jest fair, to może (...) ogłośmy na antenie konkurs na najlepszy anonim o pani Kamińskiej, o majątku, o podróżach służbowych, o działalności dotychczasowej. Proszę bardzo" - taka wypowiedź nadinspektora Daniela Kołnierowicza padła na antenie Radia 5 w Suwałkach, gdzie był pytany o - nagłośnione przez Kamińską - zarzuty zgłaszane jej anonimowo przez funkcjonariuszy.