Prokurator Generalny wystąpił w środę, na wniosek Prokuratury Okręgowej w Warszawie, do marszałka Sejmu o wyrażenie zgody na pociągnięcie Nitrasa do odpowiedzialności karnej. Zamierza postawić mu zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej posłów, znieważenia posłanki i zmuszania dziennikarza do zaniechania interwencji prasowej. "Po raz kolejny PiS próbuje wykorzystać polityczną prokuraturę generalną do walki z parlamentarzystami opozycji. Po raz kolejny, by odwrócić uwagę opinii publicznej, próbuje się zaatakować posła opozycji. Tym razem jest to Sławomir Nitras, wobec którego formułowaną są absurdalne, polityczne zarzuty" - powiedział szef PO w środę na konferencji prasowej. Odnosząc się do zarzutu dotyczącego "zmuszania dziennikarza do zaniechania interwencji prasowej", Budka powiedział, że "funkcjonariusze reżimowej telewizji", jak określił dziennikarzy TVP, wielokrotnie próbowali zakłócać konferencje polityków opozycji. "Wielokrotnie widzieliśmy jak ta pseudotelewizja kłamała na temat wyborów prezydenckich, na temat kandydatów. Dzisiaj próbuje się winnym tych kłamstw uczynić posła opozycji. Nigdy nie będzie zgody na to, by wykorzystywać prokuraturę przeciwko posłom opozycji" - oświadczył Budka. Zapewnił, że Platforma będzie zawsze "stawać murem za tymi, którzy w sposób zdeterminowany bronią określonych wartości". "Raz jeszcze chcę podkreślić - zarzuty formułowane wobec posła Sławomira Nitrasa mają charakter wyłącznie polityczny i starają się odwrócić uwagę opinii publicznej od bezradności PiS w walce z Covidem, od 18 tysięcy zachorowań i od tego, że przez pół roku nie zrobili nic, by przygotować Polskę na drugą falę pandemii" - ocenił lider PO. Tomczyk: Zarzuty są absurdalne Szef klubu Koalicji Obywatelskiej Cezary Tomczyk również uznał zarzuty wobec Nitrasa za absurdalne. "Każdy wie, jak działają media publiczne. Dzisiaj prawda jest taka, że każdy funkcjonariusz mediów publicznych powinien dostać zarzuty od niezależnej prokuratury za to, jak kłamie każdego dnia na temat służby zdrowia, na temat zaangażowania medyków, na temat szkalowania poszczególnych grup społecznych. To jest dzisiaj fakt, z którym mamy do czynienia, a zamiast tego, prokuratura próbuje uderzyć w posła opozycji, który w jasny i stanowczy sposób broni ludzi" - powiedział Tomczyk. Przypomniał też, że we wtorek Nitras został wykluczony z obrad Sejmu (prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki zarzucił mu uniemożliwianie prowadzenia obrad). Jego zdaniem taka "koincydencja" nie jest przypadkowa. "Jeżeli dziwnym trafem wczoraj marszałek Terlecki wyklucza posła Nitrasa z obrad, a dzień później Zbigniew Ziobro próbuje postawić w sposób nieudolny jakieś absurdalne zarzuty, to widać, że to państwo działa po prostu w porozumieniu, jak jedna, wielka grupa.... Wiecie państwo jakie skojarzenie przychodzą w tym momencie" - stwierdził Tomczyk. Zarzuty pod adresem Nitrasa Zarzuty wobec Nitrasa mają - według Prokuratury Krajowej - dotyczyć także zdarzenia z 2018 r., do którego miało dojść w sejmowym autobusie wiozącym posłów na lotnisko w Warszawie. Nitras miał wówczas kopnąć w udo posłankę PiS Iwonę Arent, a gdy ta zapowiedziała, że zgłosi incydent do Komisji Etyli Poselskiej - znieważyć ją wulgarnym słowem. Przedmiotem wniosku - jak poinformowała Prokuratura Krajowa - jest m.in. naruszenie nietykalności cielesnej posłów: Sebastiana Kalety, którego Nitras miał popychać i siłą przytrzymywać, uniemożliwiając mu w lipcu 2020 roku wejście na teren oczyszczalni ścieków "Czajka" w Warszawie. Kaleta wraz z innym posłem Jackiem Ozdobą chcieli wówczas przeprowadzić kontrolę poselską w "Czajce". W tym samym czasie odbywała się tam konferencja ówczesnego kandydata w wyborach prezydenckich Rafała Trzaskowskiego. Nitras, jeden z najbliższych współpracowników Trzaskowskiego, był wówczas członkiem jego sztabu wyborczego. Ponadto - podała prokuratura - "poseł Nitras użył przemocy fizycznej także wobec dziennikarza, który w lipcu 2020 roku w czasie wiecu wyborczego w Ciechanowie próbował zadać pytanie kandydatowi na prezydenta".