Przed weekendem posłowie Paweł Zalewski oraz Ireneusz Raś zostali wyrzuceni z Platformy. - Nikt nie przedstawił mi zarzutów, nikt nie dał możliwości obrony. Dostałem tylko po tej decyzji telefon od sekretarza generalnego partii, pana Kierwińskiego - przekazał "Wydarzeniom" Polsatu Paweł Zalewski. Obaj parlamentarzyści głośno kwestionowali przywództwo Borysa Budki i bez ogródek sygnalizowali w mediach, że należałoby zmienić szefa partii. Jak ustaliła Interia, wniosek przewodniczącego o usunięcie kolegów z formacji został przyjęty miażdżącą większością. Odwołania Zalewskiego chciało 25 członków zarządu. W przypadku Rasia wniosek poparło 23 osoby. Za każdym razem garstka głosowała przeciw, kilka się wstrzymało. W poniedziałek Raś i Zalewski zapowiedzieli odwołanie się od decyzji o ich wyrzuceniu. - Jestem przekonany, że koleżanki i koledzy z PO z pewnością odniosą się inaczej do naszego stanowiska niż Borys Budka (...). To jest fakt, że od czasu objęcia szefostwa w PO przez Budkę, ludzie od nas odchodzą - mówił Zalewski. Komentując wykluczenie obu posłów Budka przypomniał, że "każdy ma prawo odwołać się do sądu koleżeńskiego" - Komunikat zarządu PO w tej sprawie jest bardzo lakoniczny, a obaj posłowie otrzymają uzasadnienie - zapewnił. - Sąd koleżeński będzie działał i zobaczymy, co powie na odwołanie panów posłów - zaznaczył szef Platformy. - Jeżeli ktoś chce działać dla dobra Platformy, to powinien się odwołać, a nie robić z tego spektakl - podkreślił. Dodał, że "ubolewa nad tym, że wtedy, gdy europarlamentarzyści PO ciężko pracowali w okresie covidowym, niektórzy ograniczali swoją aktywność do występów medialnych". - Chciałbym rozmawiać z posłem Rasiem, ale nie przez media - podkreślił szef PO.Jak stwierdził Budka, z partii "wylatuje się za nielojalność, ale przede wszystkim za to, że ktoś w trudnych czasach próbuje ją rozwalać od wewnątrz". - Na to nie ma mojej zgody - podkreślił. Róża Thun odchodzi Budka odniósł się również do rezygnacji Róży Thun z członkostwa w partii. "Wypisuję się z Platformy Obywatelskiej" - napisała w poniedziałek na Twitterze europosłanka. Jako powód podała brak zgody na prowadzenie "rozgrywek partyjnych" kosztem ogólnoeuropejskich projektów. - To bardzo smutne, bo ja bardzo cenię panią poseł. Szkoda, że zabrakło tego głosu, kiedy dyskutowaliśmy na temat tego funduszu odbudowy, kiedy pokazywaliśmy, przed czym chcemy zabezpieczyć Polskę - powiedział Budka. Jak dodał, wtedy jego partia pokazała, przed czym chce "zabezpieczyć Polskę". Wymienił "niesprawiedliwe rozdawnictwo funduszy europejskich", jak i "powtórzenie błędu Funduszu Inwestycji Lokalnych, z którego 60 proc. samorządów nie otrzymało nic". - Różę Thun będę oceniał dobrze. Mam nadzieję, że będzie wspierać Europejską Partię Ludową w Parlamencie Europejskim. Żałuję, że podjęła taką decyzję - przyznał. Budka powiedział, że europosłanka nie zadzwoniła do niego po ogłoszeniu swojego odejścia, które - według niego - nastąpiło w "niefortunnym okresie". - Zawsze jestem gotów na rozmowę - zadeklarował szef PO.