"Chcę, żeby Polacy czuli się bezpiecznie, i ekonomicznie, i zdrowotnie, i dlatego potrzebujemy dobrych rozwiązań w tak zwanej tarczy antykryzysowej" - oświadczył w poniedziałek Budka w radiu TOK FM. Przekonywał, że Senat wprowadzi "dobre poprawki do ustawy antykryzysowej, żeby Polakom dać dobre narzędzia, przedsiębiorcom i pracownikom zagwarantować podstawowe prawa". "I dzisiaj niestety przez to, że PiS upiera się przy kwestiach wyborczych, dyskutujemy nie o tym, co należy poprawić, jak należy zabezpieczyć Polaków przed skutkami ekonomicznymi koronawirusa, jak zwiększyć nakłady na służbę zdrowia, tylko dyskutujemy o wyborach. I to jest niestety 'zasługa' (prezesa PiS Jarosława) Kaczyńskiego, który od ponad tygodnia sufluje tego typu przekaz" - podkreślił. Jak dodał, "wybory 10 maja, to krew na rękach tych, którzy do tego doprowadzą". Dopytywany, czy strategia Platformy Obywatelskiej w Senacie jest taka, że PO nie zgłasza nowego projektu ustawy ze strony Senatu, tylko poprawia ten, który przyszedł z Sejmu i zgłasza do niego swoje poprawki, Budka przypomniał, że dwa tygodnie temu Senat zgłosił "bardzo dobrą" inicjatywę ustawodawczą, ale rząd "w ogóle tym się nie zajął". "Śmiem twierdzić, że PiS celowo próbuje wciągnąć opozycję do współodpowiedzialności za to, co się dzieje w tej chwili" - dodał. "To rząd wziął na siebie odpowiedzialność za pakiet, który przedstawił, za tak zwaną tarczę, a my będziemy robić wszystko, żeby poprawić rozwiązania, które wyszły z Sejmu, bo one są niekompletne. Jak to będzie (zrobione) technicznie, o tym zadecydują senatorowie. Ważne, żeby te przepisy jak najszybciej weszły w życie" - oświadczył. "Kaczyński zdecyduje jednoosobowo o tych wyborach" Na uwagę, że podczas przyjmowania w Sejmie pakietu antykryzysowego PO poparła jednocześnie poprawkę do Kodeksu wyborczego, Budka ocenił, że to była "pułapka zastawiona na opozycję", gdyż chodziło o to, by "wciągnąć opozycję w absurdalną grę i rozmowę o Kodeksie wyborczym". "To bardzo ważne, żeby nie wprowadzać rzeczy niezgodnych z zasadami konstytucyjnymi, ale dzisiaj pracownicy i pracodawcy, przedsiębiorcy oczekują konkretnych działań ze strony państwa. Nie było możliwości, skoro poprawka została wrzucona tylko i wyłącznie po to, by podzielić opozycję" - przekonywał. Jak mówił, "oczywiście będziemy za odrzuceniem tych niekonstytucyjnych zmian, ale obojętnie, czy one znajdą się w ustawie, czy nie, to Kaczyński zdecyduje jednoosobowo o tych wyborach". W jego ocenie, "jeżeli tarcza antykryzysowa nie wejdzie w życie do końca miesiąca, to PiS będzie miał bardzo proste wytłumaczenie, że to przez opór opozycji nie ma tej pomocy dla osób potrzebujących". Odnosząc się do pytania do deklaracji Małgorzaty Kidawy-Błońskiej o zawieszeniu swojej kampanii wyborczej, która wywołała negatywną reakcję innych kandydatów na prezydenta, polityk podkreślił, że wybory 10 maja nie mogą się odbyć. "Małgorzata Kidawa Błońska mówi wyraźnie, że wspólnie powinniśmy tak naciskać na tę władzę, by ugięła się pod presją obywateli. I to jest apel do pozostałych kandydatów, którzy bardzo często mówią o tym, że wybory nie mogą się odbyć, ale jeżeli chodzi o konkretne działania, to one nie są jednoznaczne" - zauważył. Według niego, "tylko wspólne działanie kandydatów może spowodować, że obywatele, wyborcy będą mogli również zaangażować w tego typu formę nacisku. Bo dzisiaj wybory 10 maja, to odebranie de facto praw wyborczych milionom Polaków". "Potrzebne obywatelskie nieposłuszeństwo" Jak dodał, "koniec z polityką, koniec z takim 'ważeniem' interesu wyborczego". "Jeśli Kaczyński będzie dążyć do zrobienia tych wyborów (10 maja) wbrew zdrowemu rozsądkowi, tylko i wyłącznie po to, by w jakiś sposób zagwarantować sobie wygraną, no to tu jest potrzebne obywatelskie nieposłuszeństwo" - stwierdził. Przekonywał też, że premier Mateusz Morawiecki "dopuszcza się rażącego naruszenia Konstytucji", ponieważ "wbrew sytuacji w Polsce nie wprowadza stanu nadzwyczajnego". Ocenił, że jest "delikt konstytucyjny".