- Jarosław Kaczyński chciał ocieplić swój wizerunek po swoich ostatnich wypowiedziach. W PiS zorientowali się, że to, co mówi i robi, przynosi Polsce więcej szkód niż pożytku, więc zdecydowali się na spotkanie i rozmowy z opozycją. Tyle że nic to nie znaczy. Żadnego przełomu nie ma - przekonuje w rozmowie z "SE" Borys Budka. Zdaniem byłego ministra sprawiedliwości, spotkanie u marszałka Sejmu posłużyło PiS jedynie do tego, by "prezydent Duda mógł powiedzieć Barackowi Obamie, iż w Polsce trwa dialog z opozycją". Wizja PO Zapytany o to, dlaczego PO nie tworzy własnego programu i wizji, przekonuje, że partia ma "jasny kalendarz działań". Według zapowiedzi Budki, we wrześniu odbędzie się kongres programowy, na którym zostaną określone priorytety partii. - W tej chwili PiS swoimi działaniami jest na tyle ofensywne, że nie ma miejsca dla opozycji na konstrukcyjne działania - tłumaczy Budka. Bunt wewnątrz partii? Były minister sprawiedliwości komentuje również ostatnie doniesienia "o buntach na pokładzie" PO i groźbie rozłamu partii. - Platforma jest partią pluralistyczną, gdzie każdy może się wypowiedzieć. Nie ma u nas prezesa, którego każdy musi posłusznie słuchać - mówi Budka w rozmowie z "SE". - Zdarzają się głosy odmienne, ale zawsze toczy się rzetelna dyskusja - przekonuje. - Jeśli (...) komuś się nie podoba, że mamy takiego, a nie innego szefa lub chciałby częściej bywać w mediach, to znaczy, że nie zależy mu na sukcesie partii, ale wyłącznie na sukcesie osobistym - dodaje Budka. - Nie widzę, żeby coś jego (Grzegorza Schetyny - przyp. red.) przywództwu mogło zagrażać - kwituje.