Przewodniczący PO Borys Budka w wywiadzie udzielonym w "Expressie Biedrzyckiej" i opublikowanym w czwartkowym "Super Expressie" odniósł się m.in. do wydarzeń w Pucku, w których manifestujący zakłócali wystąpienie prezydenta. Zapytany, czy usprawiedliwia tych, którzy przeszkadzali odpowiedział: "Tak, usprawiedliwiam ludzi, którzy nie zgadzają się na to, by prezydent bez konsekwencji łamał konstytucję, ludzi którzy domagają się respektowania praw mniejszości i szanowania prawa" - powiedział Budka. Wskazał, że prezydent nie może zapominać, że przez pięć lat doprowadził do sytuacji, w której mamy największy w historii konflikt z Unią Europejską. "Dziś Mariusz Kamiński jest gdzie jest, bo Andrzej Duda go ułaskawił, dziś Julia Przyłębska - odkrycie towarzyskie prezesa PiS - jest prezesem Trybunału, bo prezydent powołał ją na to stanowisko wbrew konstytucji. To są błędy Andrzeja Dudy i ja jestem ostatnim, który by powiedział: zamknijcie oczy" - stwierdził lider PO. "To, że występuje w Pucku oznacza, że przestał łamać prawo? Nie. Wyborcy mają prawo domagać się elementarnych zasad. To jest odpowiedzialność Andrzeja Dudy i jego obozu politycznego. Kto prowadził zmasowany atak na prezydenta Komorowskiego? To mnie Kaczyński powiedział "zdradziecka morda", to mnie powiedział te ohydne słowa. Gdzie był prezydent Duda, kiedy koleżanka Ziobry obrażała Roberta Biedronia i Krzyśka Śmiszka. Przeprosił Polaków? Nie" - mówił Budka. Dodał też, że nie może być tak, że z jednej strony ludzie są poniewierani, a z drugiej nie mogą wyrazić swojego sprzeciwu. "Sprzeciwiam się nie tylko wulgaryzmom, bo nikogo nie powinno się obrażać (...) nie mam szacunku dla prezydenta, który łamie konstytucję" - powiedział Budka.