- Opinię publiczną wczoraj obiegła informacja o tym, że pan minister Zbigniew Ziobro, prokurator generalny, nic nie wiedział o sprawie tzw. hejterki i grupy "Kasta", stworzonej przez pracowników Ministerstwa Sprawiedliwości. Tymczasem wczoraj opinia publiczna dowiedziała się o tym, że na polecenie Prokuratury Regionalnej w Katowicach już w marcu tego roku został zajęty sprzęt elektroniczny pani Emilii - powiedział wiceszef PO Borys Budka na czwartkowej konferencji prasowej, zorganizowanej przed siedzibą katowickiej prokuratury. Jak dodał, nośniki informatyczne zostały zajęte w związku z zawiadomieniem, złożonym przez jednego z sędziów "będących w tej słynnej grupie 'Kasta'". - Rodzi się więc pytanie czy minister Zbigniew Ziobro nie skłamał wczoraj, mówiąc o tym, że to teraz, kilka dni temu, dowiedział się o tej sprawie - dodał poseł. Jak przekonywał, taką sprawą powinna się zająć prokuratura rejonowa, a nie regionalna. Według Budki, na nośnikach są m. in. dane dotyczące pracowników MS, "którzy byli w tej słynnej grupie". - Stawiamy publicznie pytanie, czy to możliwe, żeby Zbigniew Ziobro, jako prokurator generalny, któremu, między innymi, podlega Prokuratura Regionalna w Katowicach, przez blisko pięć miesięcy nie miał żadnej wiedzy na temat tego, co znajduje się na nośnikach zajętych przez prokuraturę - powiedział wiceszef PO i przypomniał, że w tej sprawie występują bliscy współpracownicy ministra. Platforma domaga się niezwłocznego podania do publicznej wiadomości wszystkich istotnych informacji, które ma w tej sprawie katowicka prokuratura, argumentując, że wymaga tego interes społeczny. Chodzi, jak mówił Budka, o ujawnienie, "ile osób zatrudnionych w Ministerstwie Sprawiedliwości było w słynnej hejterskiej grupie" i ile osób "mogło prowadzić zorganizowaną akcję wymierzoną w obywateli, w sędziów i inne osoby i używali przy tym materiałów, które znajdują się w Ministerstwie".