"Ja właśnie chcę takiej Platformy. Platformy, która ma marzenia. Wie, jak te marzenia realizować, która wie, że Polacy mają niespowitą energię. Platformy, która docenia ludzi ciężko pracujących. (...) Platformy, który jest partią mocnego środka, która nie mówi ludziom, co należy czytać, co należy oglądać, jak należy myśleć. Platformy racjonalnego środka z wizją Polski nie tylko na najbliższe miesiące, tak jak mają to nasi oponenci, ale przede wszystkim na najbliższe dekady" - powiedział Budka. Zapewniał też, że jego partia stawia na człowieka i to człowiek zawsze był dla niej najważniejszy. Mówił, że państwo jest silne, kiedy silni są jego obywatele. "Dla nas to, co łączy zarówno konserwatystów, jak i liberałów, to właśnie podejście do człowieka, jego indywidualności, jego kreatywności, poszanowanie dla własności prywatnej. Prymat tej własności nad państwem, poszanowanie zasady pomocniczości (..) i wreszcie ostatnia, ale bardzo istotna rzecz. My wierzymy, że Polska samorządna, Polska samorządowa, Polska silna lokalnie, to Polska przyszłości. My nie chcemy Polski centralistycznej" - przekonywał kandydat na szefa PO. Według niego wewnętrzna kampania to forma dobrej rywalizacji, podczas której toczą się rozmowy o Platformie, Polsce i kampanii prezydenckiej. Mówił, że nie jest pewien zwycięstwa, czego dowodem są jego dalekie podróże po kraju w poszukiwaniu poparcia wśród członków partii. "To jest bardzo ważne, by mieć szacunek dla każdego i każdej z nas, ponieważ w tych wyborach liczy się każdy głos. Tutaj nie ma parlamentarzystów, nie ma ministrów, nie ma byłych premierów. Tutaj są członkowie Platformy Obywatelskiej. Bardzo ważne, by przedstawiać tą propozycję nowej energii, nowej Platformy" - mówił Budka. Dodał, że z szacunkiem podchodzi do każdego ze swoich wyborczych rywali. "Najważniejsze, że my nie traktujemy się w kategoriach rywali, tylko w kategoriach osób, które współkonkurują o to, by zarządzać dobrym zespołem. Jestem przekonany, że właśnie dobrego lidera poznaje się po tym, że otacza się ludźmi lepszymi, mądrzejszymi od siebie, ponieważ nikt nie wygrywa w polityce sam" - zapewnił Budka. Dodał, że jest przeciwnikiem partii wodzowskich. Według niego największym potencjałem PO i KO są ludzie. Wyjaśnił, że nie chodzi tylko o tych w parlamencie, ale i samorządowców i wszystkich innych, którzy wykonując swoje profesje wspierają jego ugrupowanie polityczne. "W polityce właśnie liczy się szczerość, liczy się konsekwencja, liczy się energia, ale przede wszystkim gra zespołowa. Dlatego jestem tutaj prosić o głosy" - mówił Budka. Szef lubuskiej PO nie ma wątpliwości Podczas konferencji w gorzowskiej bibliotece wojewódzkiej szef lubuskiej PO, poseł Waldemar Sługocki powiedział, że jest przekonany, że wybory wygra Borys Budka. "Moim kandydatem, naszym kandydatem na szefa Platformy Obywatelskiej w Polsce, jest właśnie szef naszego klubu, klubu Koalicji Obywatelskiej Borys Budka i jestem przekonany, że tu w Lubuskiem, po pierwsze będzie bardzo duża frekwencja, a po drugie w sposób zdecydowany zwycięży Borys Budka" - mówił Sługocki. Zanim Budka przyjechał do Gorzowa był w drugiej ze stolic regionu lubuskiego - Zielonej Górze, gdzie wziął udział w briefingu na deptaku. Po spotkaniu z lokalnymi działaczami PO w Gorzowie miał wrócić do Zielonej Góry na podobne spotkanie, a swoją kampanię wyborczą zakończyć wieczorem w Legnicy na Dolnym Śląsku. Kandydują cztery osoby Po tym jak w środę z kandydowania wycofała się Joanna Mucha, a wcześniej także Bartosz Arłukowicz, w wyborach na szefa PO pozostało czterech kandydatów: szef klubu KO i obecny wiceszef partii Borys Budka, wiceprzewodniczący PO poseł Tomasz Siemoniak, poseł Bartłomiej Sienkiewicz i senator Bogdan Zdrojewski. Wybory na szefa PO zaplanowane są na 25 stycznia. Ok. 9,4 tys. członków PO będzie mogło oddać głos w swoich kołach. Głosowanie odbędzie się w godzinach 10-18. Nieoficjalne wyniki głosowania mają być znane w sobotę wieczorem. Jeśli żaden z kandydatów nie otrzyma ponad 50 proc. głosów, 8 lutego odbędzie się druga tura wyborów.