Marszałek relacjonował, że w przedwyborczy piątek - ok. godz. 17 zwrócił się do TVP w sprawie wygłoszenia orędzia. - O godz. 19.50 (w piątek) zadzwonił do mnie kolega z informacją, że mam wystąpienie po "Wiadomościach", po premierze Jarosławie Kaczyńskim. Potem, ok. godz. 20 zadzwonił do mnie prezes (TVP Andrzej) Urbański, który to potwierdził. Na szczęście byłem w butach, miałem garnitur, byłem w samochodzie, miałem własne kwiaty - opowiadał we wtorek Borusewicz. Wystąpienie marszałka w TVP1 miało miejsce ok. godz. 20.30. Premier wystąpił zaraz po "Wiadomościach". Według Borusewicza, w gdańskim oddziale TVP, gdzie miało się odbyć nagranie nikt nic o jego wystąpieniu nie wiedział. - Poinformowałem, że mam właśnie wystąpić w Telewizji Publicznej i po kontakcie redaktora dyżurnego z Gdańska okazało się, że to jest informacja prawdziwa z mojej strony - zaznaczył marszałek. Borusewicz, jak dodał, wtedy dowiedział się, że wiceszefowa Agencji Informacji Patrycja Kotecka poleciła przekazanie nagrania do Warszawy. Marszałek, zaznaczył, że nie zgodził się i po rozmowie telefonicznej z prezesem TVP wystąpił ostatecznie na żywo. Jak podkreślono w komunikacie Kancelarii Senatu, Borusewicz przyjechał w piątek do studia TVP w Gdańsku o godz. 20.05. "W oddziale telewizji w Gdańsku nikt nie wiedział, że z tego studia ma być emitowane wystąpienie Marszałka. Mimo to pracownicy gdańskiego oddziału TVP zaczęli kompletować scenografię" - czytamy. Jak podkreślono, przygotowano m.in. stolik i krzesło; kwiaty przywiózł marszałek Borusewicz. Według komunikatu, chociaż marszałek był gotowy do wygłoszenia przemówienia "nie było w tej sprawie decyzji z centrali telewizji w Warszawie". "Po pewnym czasie dziennikarz OTV Gdańsk poinformował Marszałka Borusewicza, że Patrycja Kotecka, p.o. zastępcy dyrektora ds. Audycji Informacyjnych TVP1 i TVP2, poleciła nagrać orędzie i przesłać je do Warszawy. Marszałek Borusewicz oświadczył, że oczekuje wyemitowania swojego wystąpienia na żywo. Stało się to dopiero ok. godz. 20.40 po interwencji u prezesa TVP - A. Urbańskiego" - głosi komunikat. Rzeczniczka TVP Aneta Wrona podkreśliła we wtorek, że "nie było intencją stacji utrudnienie emisji orędzia marszałka Borusewicza, a wręcz przeciwnie - zrobiono wszystko, by odbyło się ono jak najszybciej i by było jak najlepsze". - Nie jest prawdą, że pan marszałek skierował pismo o orędzie tuż po głównym wydaniu "Wiadomości". W piśmie zwracano się o emisję między godziną 20 a 21 - powiedziała Wrona. - Ponieważ poinformowano w nim, że orędzie będzie poświęcone udziałowi Polonii w wyborach parlamentarnych, zaproponowaliśmy antenę, która w największym stopniu dociera do Polaków za granicą, czyli telewizję Polonia - dodała. Na to nie zgodził się Borusewicz, który - jak podkreśla rzeczniczka - zgodnie z przepisami mógł sam wskazać w piśmie antenę, lecz tego nie zrobił. Jak przekonuje Wrona, po tym jak o 19.55 prezes TVP zgodził się na wystąpienie marszałka w I programie TVP, było za mało czasu, by wyemitować orędzie po "Wiadomościach". - Zaproponowaliśmy marszałkowi nagranie orędzia, by mógł je starannie przygotować, obejrzeć i ewentualnie wprowadzić poprawki. Obiecaliśmy, że wyemitujemy je tak szybko jak to możliwe, czyli tuż po wieczornym filmie Jedynki - "Tajemnice twierdzy szyfrów". Marszałek chciał jednak mieć występ na żywo i to jak najszybciej - relacjonowała. Jak dodała, orędzie premiera Jarosława Kaczyńskiego zostało dostarczone w formie gotowego nagrania.