Senat w czwartek rozpatrywał nowelizację ustawy, na podstawie której działa komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji. Nowela przewiduje m.in. możliwość zatrzymania i doprowadzenia na rozprawy przed komisję weryfikacyjną świadków decyzją prokuratora okręgowego oraz zwiększenie kar grzywny za niestawiennictwo przed komisję. Wzmocnione podejrzenia Borusewicz podkreślał, że komisja weryfikacyjna nie jest ani sejmową komisją śledczą, ani nie jest to też zwykła komisja administracyjna, ponieważ ma znacznie większe kompetencje niż jakakolwiek inna komisja, którą można nazwać administracyjną. Zaznaczył, że nowelizacja dodatkowo przyznaje komisji weryfikacyjnej uprawnienia, które ma prokuratura; wyraził przekonanie, że dotychczasowe uprawnienia komisji są wystarczające. "Nie ma powodów, aby komisja tego typu otrzymywała jakieś uprawnienia prokuratorskie, to jest także kuriozum. Czekam na następną nowelizację, która przyzna (komisji) jakieś uprawnienia sądowe" - mówił Borusewicz. Dodał, że komisja jest upolityczniona, bo "PiS zrobił z tego propagandowe narzędzie polityczne". Borusewicz zaznaczył, że przewodniczący komisji weryfikacyjnej jest brany pod uwagę jako kandydat na prezydenta Warszawy, a jednocześnie Jaki mówi, że nie wie, czy zrezygnuje z przewodniczenia komisji, jeśli zostanie oficjalnym kandydatem na prezydenta stolicy. "Tego typu deklaracje wzmacniają podejrzenie, że ta komisja jest narzędziem pana ministra Jakiego w drodze do prezydentury. Uważam, że jeżeli będzie pan formalnym kandydatem, powinien pan zrezygnować z przewodnictwa tej komisji (...). Mam apel do pana wiceministra, żeby pan jednak to przemyślał i zdecydował się, czy pan chce być nadal szefem komisji, czy chce pan być kandydatem na prezydenta Warszawy, bo tego się nie dla pogodzić" - zwrócił się do Jakiego Borusewicz. Większe uprawnienia dla komisji Jaki w odpowiedzi stwierdził, że ustawa nie jest nowelizowana po to, aby jej przewodniczący dostał większe uprawnienia, czy "broń Boże jakieś uprawnienia prokuratorskie". Stwierdził, że zmiana dotyczy tak naprawdę jednego uprawnienia ws. możliwości składania skargi w postępowaniu administracyjnym. Jaki przekonywał, że mówienie o kompetencjach prokuratorskich to "straszenie kompletne oderwane do tego, co znajduje się" w nowelizacji. Nowelizacja zakłada wyposażenie komisji weryfikacyjnej w kompetencje prokuratora określone w postępowaniu administracyjnym i cywilnym, ale nie w postępowaniu karnym. Według autorów nowelizacji chodzi o to, aby komisja miała możliwość wszczynania postępowań zmierzających do wyeliminowania niezgodnych z prawem orzeczeń sądów oraz decyzji organów. Jaki podkreślił, że komisja weryfikacyjna jest po to, "żeby pokazać, że polskie państwo potrafi wygrać ze zorganizowaną mafią i grupą przestępczą". Dodał, że głównym zadaniem komisji nie są "żadne wybory samorządowe". "Wyposażamy komisję w kolejne narzędzia i kolejne instrumenty, bo pierwszy raz chcemy sprawić, żeby państwo było kilka kroków przed grupą przestępczą, a nie na odwrót" - podkreślił Jaki. Równe wartości głosów Wcześniej podczas senackiej debaty Jan Rulewski (PO) pytał, czy Jaki zrezygnuje z kierowania komisją i w ogóle z prac w niej, jeśli PiS wystawi go oficjalnie jako swojego kandydata na prezydenta Warszawy. "Decyzje komisja (weryfikacyjna) podejmuje w głosowaniu, wartość mojego głosu jest dokładnie taka sama, jak każdego innego jej członka. Poza tym według mojej wiedzy jest tylko jeden współkandydat na prezydenta Warszawy, to kandydat, który dotyczy partii, która nazywa się PO. Więc jeśli mielibyśmy wypracować taką taktykę, to dobrze byłoby, aby ktoś dał najpierw przykład. Wtedy można by rozważyć, czy inni kandydaci powinni za tym dobrym przykładem pójść" - powiedział Jaki. Nawiązał do tego, że zasiadający w komisji polityk Nowoczesnej Paweł Rabiej ma być wiceprezydentem Warszawy, jeśli prezydentem zostanie kandydat PO - Rafał Trzaskowski. Jaki dodał, że nie stara się o to, by być kandydatem na prezydenta Warszawy i nie wie, czy jego kandydatura jest w ogóle prawdopodobna.