W oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej BOR rzecznik Biura mjr Dariusz Aleksandrowicz napisał, że gdy prezydent udawał się na spotkanie wyborcze w Toruniu "miał miejsce bezpośredni atak na osobę ochranianą, który za sprawą błyskawicznej i zdecydowanej reakcji funkcjonariusza BOR, został udaremniony, a napastnik został przekazany w ręce policji". BOR relacjonuje, że w dalszej części spotkania "miał miejsce kolejny incydent, który ze względu na równie gwałtowne zachowanie oraz poziom zagrożenia zwiększony za sprawą wcześniejszej próby zamachu, spotkał się z równie zdecydowaną reakcją oficerów ochrony bezpośredniej". Rzecznik Biura poinformował, że interwencje funkcjonariuszy BOR są poddawane szczegółowej weryfikacji. - Analiza z przedmiotowego zajścia zostanie przeprowadzona bezpośrednio po zakończeniu działań ochronnych związanych z kampanią wyborczą - napisał w oświadczeniu. W piątek późnym popołudniem policjanci doprowadzili do prokuratury napastnika - 34-letniego Remigiusza D. - Mężczyzna został przewieziony do Prokuratury Rejonowej Centrum Zachód. Prokurator najpierw musi zapoznać się z materiałem zgromadzonym przez policję, a następnie przesłucha zatrzymanego - powiedział PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu Artur Krause. Do incydentu doszło, gdy prezydent zmierzał na wiec wyborczy na dziedzińcu Ratusza Staromiejskiego w Toruniu. Mężczyzna, który go zaatakował, został obezwładniony przez funkcjonariuszy BOR i policjantów. Jak poinformowała rzeczniczka kujawsko-pomorskiej policji nadkom. Monika Chlebicz, mężczyzna był bardzo pobudzony, rozemocjonowany, uderzył jednego z policjantów. Remigiusz D. jest mieszkańcem Torunia. Według policji w trakcie incydentu w uniesionej lewej ręce trzymał reklamówkę, w której znajdowała się żółta koszulka z czerwonym logo Fundacji Pro - prawo do życia (symbolem płodu ludzkiego), w drugiej ręce miał ulotki i zdjęcia płodów po aborcji. Mężczyzna był wielokrotnie notowany przez policję; według wstępnych danych, ostatnio w 2007 r. w związku z udziałem w bójce i pobiciu, a wcześniej za groźby karalne, naruszenie nietykalności cielesnej, włamanie i uszkodzenie mienia. Po zatrzymaniu Remigiusza D. wydała oświadczenie Fundacja Pro - prawo do życia, występującą w obronie życia poczętego i przeciw aborcji. - Oświadczamy, że mężczyzna uczestniczący w zgromadzeniu publicznym przed ratuszem miejskim pobrał nasze ulotki z intencją pokazania ich Bronisławowi Komorowskiemu. Po przeanalizowaniu materiałów filmowych z miejsca zdarzenia stwierdzamy jednak, że działał zbyt gwałtownie, co mogło wywołać wrażenie, że jego intencje są inne od deklarowanych. Mężczyzna ten wcześniej pojawiał się na akcjach Pro - prawo do życia i nigdy nie dawał podstaw do powątpiewania w jego intencje. Tak jak potępiamy przemoc wobec nienarodzonych, tak też potępiamy przemoc w debacie publicznej - napisali w oświadczeniu działacze fundacji.