O sprawie informuje "Fakt". Gazeta powołuje się na słowa pełnomocnika rodziny Kaczyńskich, mecenasa Piotra Pszczółkowskiego, który stwierdził, że gdyby 10 kwietnia w Polsce doszło do zamachu stanu, to Lech Kaczyński "dowiedziałby się o tym dopiero po wylądowaniu w Smoleńsku, bo funkcjonariusze BOR nie znali numeru telefonu, który był na pokładzie". Informacja o tym, że funkcjonariusze nie znali numeru telefonu do prezydenta miała wyjść na jaw podczas posiedzenia sądu, który nakazał wznowienie umorzonego przez prokuraturę śledztwa w sprawie zaniedbań BOR i ówczesnego ministra spraw wewnętrznych i administracji Jerzego Millera.