. - Nie będę rozmawiał na ten temat, bo najpierw chcę, aby zapoznali się z nim moi przełożeni - powiedział gazecie Skulich. - Wszystkie powody mojej decyzji opisałem w szczegółach, ale ujawnię je dopiero po tym, gdy zapozna się z nimi minister Dorn - dodał. Janusz Skulich jest jednym z najlepszych dowódców straży pożarnej w kraju. Brał udział w kilkudziesięciu akcjach ratunkowych, a za postawę podczas tragedii w hali otrzymał najwyższe wyróżnienia od ówczesnego premiera Kazimierza Marcinkiewicza i prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jeszcze w lutym tego roku uchodził za bohatera narodowego, człowieka, który uratował życie kilkudziesięciu osobom - podkreśla dziennik. - Prawda jest taka, że tuż przed akcją ratunkową w MTK przygotowany był wniosek o jego odwołanie - powiedział jeden z byłych komendantów głównych straży pożarnej. Prawo i Sprawiedliwość uznało bowiem, że Skulich jest człowiekiem lewicy i powinien odejść z zajmowanego stanowiska. Tymczasem jego najbliżsi współpracownicy twierdzą, że generał nigdy nie był uwikłany w działalność polityczną. Po prostu został szefem śląskiej straży za rządów lewicy. Według "Dziennika Zachodniego" od tragedii w hali MTK niektórzy z szefów ogólnopolskich struktur straży pożarnej rzucali Skulichowi "kłody pod nogi". Warszawscy przełożeni Skulicha robili wszystko, by go poniżyć i ośmieszyć. Z informacji gazety wynika, że właśnie z tego powodu gen. Skulich postanowił podać się do dymisji.