W interpelacji poseł zwraca uwagę na zapomnianą zbrodnię z czasu II wojny światowej, której ofiarami padły między innymi polskie dzieci. Jak zauważa, temat ten wrócił w ostatnich latach do przestrzeni publicznej.Chodzi o około 200 tys. polskich dzieci uznanych przez Niemców za rasowo wartościowe i wywiezionych z okupowanej Polski. Dzieci te miały zasilić osłabione wojną niemieckie społeczeństwo. Spełniające kryteria rasowe dzieci trafiały do specjalnych ośrodków, w których uczono je języka niemieckiego i zmieniano dane oraz daty i miejsca urodzenia, by uniemożliwić krewnym prowadzenie poszukiwań. Taki ośrodek germanizacyjny funkcjonował między innymi w Kaliszu, gdzie specjalnie dla uprowadzonych dzieci założono tajne biuro meldunkowe. Dzieci były poddawane licznym badaniom, w trakcie których mierzono między innymi wzrost, rozstaw oczu, obwód czaszki. Badano je również pod kątem psychologicznym. W ośrodkach germanizacyjnych posługiwanie się językiem polskim było zabronione i surowo karane. Schematyczna i zorganizowana akcja Niemców Z ponad 200 tys. wywiezionych przez Niemców dzieci do Polski udało się - dzięki staraniom mecenasa Romana Hrabara - przywieźć 30 tysięcy. Pełniący wówczas funkcję pełnomocnika rządu RP ds. rewindykacji dzieci Hrabar odkrył schemat zmiany nazwisk, stosowany przez niemieckie instytucje, co umożliwiło dotarcie do części ofiar. Pozostałych dzieci nie udało się odnaleźć. "W czasie II wojny światowej germanizacja i rabunek dzieci z terenów okupowanych przez III Rzeszę były przeprowadzane w sposób schematyczny i zorganizowany" - zauważa w interpelacji poseł. W pozyskiwanie dzieci zaangażowane były nazistowskie władze i instytucje - takie jak między innymi Reichsfuehrer-SS i szef niemieckiej policji, Komisarz Rzeszy ds. Umacniania Niemczyzny, minister dla spraw wewnętrznych Rzeszy, Główny Urząd Rasy i Osadnictwa SS, Lebensborn, urzędy młodzieżowe (Jugendamt), urzędy opieki społecznej (Fuersorgeamt), Reichsadoptionstelle, Centrala Przesiedleńcza, sądy niemieckie i urzędy pracy (Arbeitsamt), urzędy zdrowia (Gesundheitsamt) czy gestapo. Uznanie zrabowanych dzieci za ofiary Poseł Sonik zwrócił się do ministra spraw zagranicznych z pytaniem o działania mające na celu udokumentowanie losów zrabowanych dzieci i podejmowane na przestrzeni lat próby ich odnalezienia. Podniósł również kluczową kwestię uznania ich za ofiary II wojny światowej. Paradoksem pozostaje fakt, że rabunek i germanizacja dzieci zostały uznane za zbrodnię ludobójstwa i zbrodnię przeciwko ludzkości, a zrabowane dzieci nie mają statusu ofiar II wojny światowej. - Zapomniano o nas. Po prostu zignorowano. To smutna rzecz i czysta ignorancja" - powiedział w wywiadzie dla Deutsche Welle Hermann Luedeking, czyli Roman Roszatowski, który od lat walczy w niemieckich sądach o uznanie go za ofiarę. Na udzielenie odpowiedzi na interpelację Sonika minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz ma 21 dni. Pierwsze polsko-niemieckie poszukiwania W 2017 roku Interia i Deutsche Welle uruchomiły pierwsze polsko-niemieckie poszukiwania zrabowanych dzieci. W ramach akcji "Zrabowane dzieci/Geraubte Kinder" dziennikarze, we współpracy z instytucjami, archiwami i fundacjami poszukiwali poszkodowanych, a następnie towarzyszyli ofiarom germanizacji w docieraniu do krewnych i odkrywaniu ich prawdziwej tożsamości. W trakcie akcji do redakcji zaczęły się zgłaszać osoby, które padły ofiarą zbrodniczej polityki Himmlera lub miały takie przypadki w swoich rodzinach. Pokłosiem działań dziennikarzy była książka "Teraz jesteście Niemcami", a następnie pierwsza międzynarodowa konferencja naukowa, poświęcona rabunkowi i germanizacji polskich dzieci w czasie II wojny światowej, zorganizowana przez IPN Kraków i Centruk Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.