Marcin Zaborski, RMF FM: Kto kieruje prezydencką kampanią wyborczą Małgorzaty Kidawy-Błońskiej? Bogdan Zdrojewski: - W tej chwili nie ma tej osoby kierującej. Będzie prawdopodobnie znana po zakończonych wyborach w Platformie Obywatelskiej. Czyli prawie miesiąc wiecie, że to pani marszałek Małgorzata Kidawa-Błońska jest waszą kandydatką na prezydenta i nie wiecie, kto kieruje jej kampanią wyborczą? - Wiemy, że nikt w tej chwili nie kieruje. Ona ma oczywiście ogrom doradców, pracuje w chwili obecnej - wiem, że teraz ma jakieś zajęcia związane także z wizerunkiem etc., więc nie marnuje tego czasu. Natomiast... Nie ma pan wrażenia, że ucieka wam czas między palcami, skoro nie ma człowieka, który stoi na czele sztabu? - Mam wrażenie, uważam, że jest to strata czasu. A dlaczego tego szefa nie ma de facto? - Dlatego, że wiadomo, że ta decyzja będzie przynależna do szefa partii. To, jak będzie wyglądać sztab, to powinno być porozumienie z udziałem Małgorzaty Kidawy-Błońskiej tak, aby ten sztab odpowiadał jej temperamentowi, potrzebom, diagnozie sytuacji, więc po prostu trzeba - niestety - poczekać. A tymczasem, czekając, można zajrzeć na stronę internetową Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, a tam w najlepsze wybory parlamentarne 2019. - Ale to już pytanie nie do mnie... Jakże nie do pana? Do kandydata na szefa Platformy Obywatelskiej, bo to jest przyczynek do rozmowy o tym, co dzieje się w Platformie Obywatelskiej. - Potwierdzam dwa fakty, które są dla mnie niepokojące: po pierwsze, wybory w Platformie powinny się odbyć wcześniej. Ja też mówiłem o tym dosyć głośno, dosyć mocno, że oczekiwałem rezygnacji Grzegorza Schetyny z przewodniczenia Platformie, zaraz po wyborach do Sejmu i Senatu. Niestety, tak się stało, że wybory zakończyły się klęską, a wybory na szefa Platformy Obywatelskiej, zgodnie z jej statutem, będą miały miejsce pod koniec stycznia, czyli za dwa tygodnie. Parlamentarne życie Platformy Obywatelskiej w jednym obrazku: kilkadziesiąt minut temu posłowie głosowali nad ustawą przekazującą 2 miliardy złotych na media publiczne z budżetu państwa. Wyszło na to, że te przepisy mogły upaść, choćby na chwilę, bo opozycja najwyraźniej umówiła się, że zerwie kworum w czasie głosowania... - Z wyjątkiem dwóch osób. Dwie posłanki z Koalicji Obywatelskiej wzięły udział w głosowaniu, wbrew wszystkim innym. Coś poszło nie tak. - Pani Śledzińska-Katarasińska i pani reprezentująca Zielonych, czyli pani Tracz. I dlaczego tak to wygląda w Platformie Obywatelskiej i Koalicji Obywatelskiej? - Nie mam zielonego pojęcia. Nie tylko nad tym ubolewam, jest to dla mnie niewytłumaczalne, nie do zrozumienia, nie do zaakceptowania i niezbędne do wyjaśnienia. Może ktoś chciał zaszkodzić Borysowi Budce, pana kontrkandydatowi w wyborach na szefa Platformy Obywatelskiej, szefowi klubu Koalicji Obywatelskiej? - Ale zaszkodził wszystkim innym, a nie kandydatowi. To jest sytuacja, za którą ja nie mam do tego tytułu, ale chętnie przeproszę, choć jeszcze raz powtórzę: sytuacja niewybaczalna, niewytłumaczalna, nie do zrozumienia. Coś znowu nie zadziałało, bo to nie pierwszy raz. Według mnie wymaga to absolutnie takiego sztabu kryzysowego dotyczącego i dyscypliny, i sposobu głosowania, i pilnowania siebie nawzajem w takich reakcjach, bo takie błędy będą deprecjonować całą formację, całą opozycję, nie tylko Platformę. A według mojej oceny oczekiwania społeczne w tej chwili są tak wyostrzone, że oceny tego będą najostrzejsze. W swoim programie dla Platformy Obywatelskiej pisze pan tak: "Konieczne jest odbudowanie kanałów wewnętrznej komunikacji". Czyli pisze pan, mówiąc wprost, "król jest nagi", to znaczy, że nie ma dzisiaj wewnętrznej komunikacji w Platformie Obywatelskiej. - Komunikacja jest, natomiast jest ona po pierwsze zakłócona, po drugie pozbawiona pewnej logistyki, po trzecie niestety nie są słuchane także doły partyjne, które odpowiadają za empatię i prawidłowy przekaz właśnie tych emocji społecznych... Ale była rzetelna rozmowa o tym, dlaczego Platforma Obywatelska nie wygrała kolejny raz wyborów? - Nie, nie było takiej rozmowy i też nad tym ubolewam, zresztą też o tym mówię w swoim programie, że brak rozliczeń i brak precyzyjnej analizy błędów popełnionych powoduje, że te błędy się powtarza, że one się niestety kumulują i obniżają wiarygodność całej formacji politycznej. Pan mówi jeszcze, że Platforma ma kłopot z komunikowaniem decyzji na zewnątrz. To znaczy, że nie tylko ze sobą nie rozmawiacie, ale też nie rozmawiacie z wyborcami, jeśli dobrze pana rozumiem. Jak pan chce to zmienić? - Widzę, że przeczytał pan mój program i moją diagnozę dosyć dokładnie. Rzeczywiście tak jest, tak twierdzę i uważam, że to jest jeden z ważniejszych mankamentów. Tylko w tej diagnozie nie znajduję odpowiedzi na pytania, jak pan to zamierza zmienić. - A to oznacza, że nie wszystko jednak pan przeczytał. Czytałem wszystko, ale być może nie do końca zrozumiałem pana pomysł. - Ja uważam, że należy zmienić całą strukturę Platformy Obywatelskiej, patrząc na to z punktu widzenia komunikacji wewnętrznej. O tym pan pisze, ale to zmieni sposób rozmowy z wyborcami? - Zmieni, dlatego że jeżeli się zacznie cenić działaczy na najniższym szczeblu, to oni zaczną chętniej mówić, chętniej korespondować, jak i również chętniej przekazywać swoje uwagi. Oni są dziś - według mnie - ubezwłasnowolnieni, to jest pierwsza rzecz. Druga, uważam, że każda grupa, która jest aktywna w Platformie, na przykład grupa młodych, musi mieć instytucjonalnie zagwarantowaną obecność we wszystkich szczeblach władzy tak, aby także głos tej grupy społecznej miał znaczenie. I tak proponuję na przykład, żeby każdy Młody Demokrata była automatycznie członkiem zarządu, np. powiatu. I tłumacząc słuchaczom - żeby młodzieżówka Platformy Obywatelskiej była we władzach partii. - Partycypowała instytucjonalnie, z pewnego mechanizmu, a nie na skutek na przykład znajomości czy wyboru takiego lub innego reprezentanta. Wśród kandydatów na szefa Platformy są Tomasz Siemoniak i Borys Budka, czyli obecni zastępcy Grzegorza Schetyny. Pan pisze, że oni reprezentują "prostą kontynuację", a pana zdaniem Platforma potrzebuje zmiany i nowego otwarcia, bo bez tego przegracie kolejne wybory. Czyli, mówiąc wprost, jest tak, że jeśli Tomasz Siemoniak albo Borys Budka wygrywają wybory szefa Platformy Obywatelskiej, to przegrywacie kolejne wybory? - Nie, tego nie powiedziałem. Pan interpretuje zdanie. Próbuję zinterpretować to, co pan napisał. - Tak. Dobrze interpretuję? - Dobrze pan interpretuje wstecz, natomiast ja nie wiem, być może Borys Budka się zmieni. Albo zmieni zdanie a propos tego, co było przez ostatnie dwa lata. Tak, ale pisze pan tak: "Nie pamiętam żadnej krytycznej refleksji obu panów w odniesieniu do kluczowych decyzji ostatnich dwóch lat". To o Siemoniaku i Budce. - I to się nie zmieni. Oni nie zmienią zdania tego, które mieli w maju ubiegłego roku czy w październiku ubiegłego roku. Natomiast mogą zmienić strategię postępowania, mogą uznać, że się mylili, mogą uznać, że jednak Platforma wymaga zmian, poważnych zmian. Tego nie mogę wykluczyć. Ja nigdy nie zajmuję się intencjami np. startu, czy tym, co się może zdarzyć. Natomiast w tych swoich wypowiedziach bardzo precyzyjnie mówię jak było. Mówi pan też, że "zmiany w Platformie powinny prowadzić do efektu poważnej, rewolucyjnej zmiany i do wyjścia z apatii". Apatia to jest stan, w którym dzisiaj Platforma Obywatelska się znajduje? - Bez wątpienia znaczna część Platformy znajduje się w stanie takim apatycznym. Proszę zwrócić uwagę, że też wybrał pan jeden z punktów, nie kończąc go w dokładnym cytacie... Brakuje czasu, żebym przeczytał cały pana program - tych punktów jest jednak wiele i one są rozbudowane. - Ale bardzo się cieszę, że powiedział pan, że jest duży program, bo rzeczywiście trochę się nad nim napracowałem. Powiedziałem, że punktów jest wiele. - Punktów jest wiele. Jeśli będzie pan przewodniczącym Platformy Obywatelskiej, będzie pan kandydatem PO na premiera? - To w pewnym sensie naturalne. Natomiast ja nie wykluczam scenariuszy, które są w tej materii możliwe do... Proste pytanie, prosta odpowiedź. - Nie wykluczam tego. Chce być pan premierem z ramienia Platformy Obywatelskiej? - Nie wykluczam takiej sytuacji. "Nie wykluczam" to nie jest to samo co: "Tak, chcę być szefem rządu". - Ja, generalnie rzecz biorąc, uważam, że mamy następujący scenariusz: trzy lata będzie bez wyborów - mamy wybory prezydenckie, potem trzy lata przerwy - i w tych trzech latach trzeba odbudować siły opozycji. Ja nie wiem, kto w opozycji będzie tym najbardziej optymalnym, zgodnym kandydatem, gotowym do przyjęcia roli w imieniu Polskiego Stronnictwa Ludowego, Platformy Obywatelskiej, być może także Lewicy. Ale pan chce być szefem Platformy. Myślałem, że lider Platformy powie: "Tak, oczywiście, chcę stworzyć rząd". - Bardzo chciałem być premierem, to od razu powiem. Natomiast w takich długich perspektywach zawsze zostawiam sobie furtkę. Nie jestem osobą, która ma w sobie wystarczającą ilość arogancji, aby trzy lata naprzód mówić na przykład: "Tak, będę premierem". Internetowa część rozmowy W internetowej części rozmowy Bogdan Zdrojewski przyznał, że "jeżeli trzeba będzie podnieść wiek emerytalny i nie będzie alternatywy" będzie za takim rozwiązaniem. "Trzeba w przypadku emerytur zastosować jeden z możliwych wariantów, w tym - być może - podnieść wiek emerytalny" - mówił. Odnosząc się do scenariusza, w którym jako szef PO zostaje premierem, zapewnił, że "przede wszystkim nie oszuka obywateli". Senator Platformy przyznał również: "Trzeba wyraźnie rozróżnić, kto jest przeciwnikiem opozycji. Przeciwnikiem opozycji nie jest wyborca PiS, ale samo PiS. A my od czasu do czasu poniewieramy także wyborców". Jak mówił, w tym "poniewieraniu" bierze udział "także Platforma, jej politycy": "W przekazach medialnych, w debatach publicznych. To też bywało". Marcin ZaborskiOpracowanie: Jonasz Jasnorzewski, Karol Pawłowicki, Adam Zygiel, Edyta BieńczakZobacz na stronie RMF24.pl.