We wtorkowym wydaniu dziennika ukazała się rozmowa z senatorem Bogdanem Zdrojewskim (KO). Polityk, pytany, czy jest zawiedziony wynikiem Koalicji Obywatelskiej, przyznał: "Tak i to bardzo". "Nie była dla mnie niespodzianką sama porażka, lecz jej skala. Od kilkunastu miesięcy przestrzegałem przed takim scenariuszem, ale bez skutku. W tych wyborach, w porównaniu z 2015 rokiem, wszyscy zyskali (PiS, PSL, SLD, a także KORWiN) z wyjątkiem PO" - zauważył. Pytany, czego potrzebuje PO, senator odpowiada: "Głębokich zmian". "Lifting nie wystarczy. Błędy były już popełniane w wyborach samorządowych. I to liczne. Wybory do Parlamentu Europejskiego pokazały, że popełniano kolejne, przede wszystkim obsadowe, i nie myślę tu o sobie" - ocenił. "Zabrakło klarowności i wiarygodności w przekazach. Odczuwalne były szarpnięcia, stanowiska i deklaracje od ściany do ściany, a także mało profesjonalne aktywności reaktywne. Zabrakło prawie wszystkiego: konsekwencji, logiki, wiarygodności, a przede wszystkim rozpoznawalnej, czytelnej oferty" - dodał. "Byłem zwolennikiem oparcia naszych przekazów wyłącznie na trzech, ale niezwykle ważnych filarach: służbie zdrowia (elektorat 50+), oświacie (elektorat 25-45) i ekologii (przede wszystkim najmłodsze pokolenie, ale nie tylko). Symboliczna była sytuacja, jak na piątkę Kaczyńskiego reagowaliśmy pięcioma pytaniami. Sam nie dowierzałem" - zaznaczył Zdrojewski.