Dwaj pasażerowie wymagali pomocy lekarskiej. Jeden z nich podczas ewakuacji zwichnął nogę (wcześniej straż pożarna informowała o złamaniu), drugi zasłabł. Samolot linii Centralwings leciał z Warszawy do Edynburga. Jak poinformował rzecznik Polskich Portów Lotniczych Artur Burak, pilot zasygnalizował po starcie problemy z podwoziem i poprosił o awaryjną procedurę lądowania. - Z informacji, które nam przekazał wynikało, że aparatura nie sygnalizuje mu czy otwiera się podwozie - powiedział. Boeing krążył pomiędzy Mińskiem Mazowieckim a Warszawą, były plany zrzucenia części paliwa, do czego ostatecznie nie doszło. Później nisko przeleciał nad lotniskiem - zgodnie z procedurami konieczne to było do sprawdzenia stanu podwozia. Gdy służby lotniska stwierdziły, że podwozie się otwiera, zdecydowano o awaryjnym lądowaniu. W tym czasie na lotnisku w trybie alarmowym wezwano m.in. straż pożarną, policję i karetki pogotowia. - Na miejscu było sześć karetek, osiem ciężkich, lotniskowych wozów strażackich i 15 wozów z terenu Warszawy - informował rzecznik komendanta głównego PSP Paweł Frątczak. Po wylądowaniu samolotu natychmiast ewakuowano pasażerów. Podczas gwałtownego hamowania pojawił się bowiem dym. Podstawiono trap ratowniczy - tzw. rękaw. Rzecznik przewoźnika Kamil Wnuk powiedział, że przyczyną awaryjnego lądowania samolotu był prawdopodobnie błąd we wskazaniach jednego z urządzeń. - Czujnik nie wykazał prawidłowego zamknięcia podwozia, wobec czego załoga zdecydowała się na powrót na lotnisko i poprosiła o status awaryjnego lądowania. Po próbie otwarcia podwozie otworzyło się bez kłopotów, w chwili obecnej nie ma zagrożenia dla bezpieczeństwa pasażerów. Służby techniczne Centralwings podejrzewają błąd we wskazaniach czujnika - dodał. Wnuk powiedział też, że dla pasażerów, ciągle zainteresowanych lotem do Edynburga, linie postarają się zorganizować inny samolot. Po lądowaniu z pasażerami spotkał się prezes Centralwings Waldemar Królikowski. Relacje pasażerów, z którymi udało się porozmawiać na temat przebiegu lotu, są rozbieżne. Część mówiła o nerwowej atmosferze panującej w maszynie w czasie przygotowań do awaryjnego lądowania. Inni z kolei podkreślali spokój i profesjonalizm załogi.