"Głęboko współczuję rodzinie zamordowanej. Będę śledził przebieg sprawy i dbał o respektowanie praw poszkodowanych do sprawiedliwego procesu. Doceniam wysiłek organów ścigania w wykryciu i ujęciu domniemanego sprawcy mordu. Jednak to, co nastąpiło potem, budzi wątpliwości. Jakub A. jest aresztowany i podejrzany - nie skazany. Zachowuje zatem wszystkie przysługujące mu prawa, w tym prawo do domniemania niewinności i sprawiedliwego procesu. Prawo do godności jest niezbywalne" - powiedział Bodnar w rozmowie z "Wprost", opublikowanej w poniedziałek. Bodnar był pytany, czy policja przesadziła, jeśli chodzi o sposób zatrzymania mężczyzny podejrzanego o zabójstwo 10-latki z Morwin. "Użyła wobec niego środków, które wydają się nieproporcjonalne i mają charakter pokazowy. Już po zatrzymaniu zastosowano wobec Jakuba A. kajdanki zespolone - skuto mu nogi i ręce, w dodatku do tyłu. Zastosowano chwyt obezwładniający. A przecież nie stawiał on oporu, co wynika z nagrań policji. Nie było też powodu, by wyprowadzać go z budynku boso i niekompletnie ubranego, a następnie w takim stanie przesłuchiwać. Zdjęcie z tego przesłuchania zostało zamieszczone w sieci. Mężczyzna nie miał na nim zasłoniętej twarzy. W komentarzach od razu pojawiły się jego pełne dane. Zdjęcie zostało wielokrotnie udostępnione. Nie ma pewności, czy Jakub A. od początku miał pełnomocnika. Tymczasem charakter czynu - liczba ciosów nożem, które miały być zadane ofierze - jak i zapowiedzi prokuratury o skierowaniu podejrzanego na badania psychiatryczne, mogą sugerować, że człowiek ten nie ma właściwego rozeznania co do swojej sytuacji prawnej i znaczenia składania oświadczeń" - tłumaczy Bodnar. Jak mówi, przedstawił publicznie te uwagi, gdyż ma taki obowiązek jako rzecznik. Więcej w tygodniku "Wprost"