Jak podkreślił RPO, zgodnie z przepisami państwo zobowiązało się do ponoszenia odpowiedzialności za szkody wyrządzone w gospodarstwach rolnych przez zwierzęta objęte ochroną gatunkową. Jednak, gdy rolnik wystąpił z roszczeniem wynoszącym około 30 tys. zł, to - jak zaznaczył RPO - "sąd nie tylko odmówił mu ochrony, ale obciążył go kosztami procesu w wysokości sięgającej jednej czwartej pierwotnego żądania pozwu". Dlatego RPO w sprawie rolnika skierował do Sądu Najwyższego skargę nadzwyczajną. Wniósł w niej o uchylenie wyroku odmawiającego odszkodowania i zwrócenie całej sprawy do ponownego rozpoznania. - Jest to niezbędne dla przywrócenia zaufania powoda do państwa i stanowionego przez nie prawa - zaznaczył RPO. Biegły: Powodem zalania tama bobrów Sprawa dotyczy zdarzeń z 2012 r., gdy rolnik nie mógł zebrać siana z niemal 30 ha łąki z powodu jej podtopienia. Biegły w dziedzinie melioracji potwierdził, że główną przyczyną zalania łąk były tamy wybudowane przez bobry. Sąd rejonowy uwzględnił roszczenie rolnika, ale wyrok ten został zmieniony w II instancji. "Sąd okręgowy odmiennie ocenił bowiem szkodę powoda. Nie kwestionując jej, uznał, że nie sprowadzała się ona ani do straty, ani nawet do utraty korzyści, ale do 'utraconej szansy uzyskania określonego zysku', która kompensacji nie podlega" - poinformowało biuro RPO, relacjonując sprawę. Ustawa o ochronie przyrody mówi bowiem jedynie o odpowiedzialności za "szkody" i odpowiedzialność ta nie obejmuje "utraconych korzyści". Sąd okręgowy przyjął zaś, że "jedyną szkodą, jaką powód poniósł, jest niezrealizowanie umowy, jaką zawarł na sprzedaż siana". - Tymczasem w świetle materiału dowodowego nie może budzić wątpliwości, że powód poniósł rzeczywistą stratę w postaci, będącego następstwem zalania należących do niego łąk, zniszczenia około 120 ton zalegającego na nich siana, które przedstawiało określoną wartość pieniężną - wskazał w skardze nadzwyczajnej RPO. RPO: Skarga nadzwyczajna jest niezbędna Wprawdzie - jak potwierdził RPO - sądy akceptują, że "kompensacji podlega jedynie szkoda rzeczywista, polegająca np. na zniszczeniu rzeczy, nie zaś spodziewane zyski ze sprzedaży niezebranych plonów". - Ale w tej sprawie jednoznacznie doszło do zniszczenia rzeczy, czyli właśnie skoszonych przez powoda traw, a nie szkody w niezebranych uprawach, czy też - jak chce sąd okręgowy - utraconej szansy określonego zysku - argumentował. - Skarga nadzwyczajna jest zatem niezbędna dla zapewnienia zgodności z zasadą demokratycznego państwa prawnego urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej - uznał RPO. Instytucja skargi nadzwyczajnej została wprowadzona ustawą o SN, która weszła w życie w kwietniu 2018 r. Obecnie przewiduje ona m.in. możliwość składania do Sądu Najwyższego takich skarg na prawomocne wyroki polskich sądów z ostatnich 20 lat. Skargi takie mogą zostać wniesione wyłącznie przez podmioty uprawnione do tego na mocy ustawy - przede wszystkim Prokuratora Generalnego i Rzecznika Praw Obywatelskich, do których obywatele kierują wnioski w takich sprawach. Skarga dotyczącego odszkodowania za zatopioną łąkę jest 38., którą do SN wystosował rzecznik RPO. Najwięcej skarg nadzwyczajnych - dotychczas ponad 200 - skierował do SN Prokurator Generalny. Rozpoznawaniem tych skarg zajmuje się Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Na razie rozpoznanych zostało blisko 50 takich skarg.