- To już jest prawie pewne, mówię to oficjalnie, powiedziałem to wczoraj premierowi. Dłużej ja szans nie widzę - dodał. - Wybory będą wiosną - podkreślił Lepper. Jego zdaniem, nawet powrót do rządu Zyty Gilowskiej na stanowisko wicepremiera i ministra finansów nie wpłynie na zmianę budżetu. Budżet nie da tych środków, które były obiecane, które były przyjęte przed podpisaniem umowy koalicyjnej - środków odpowiednich na służbę zdrowia, na podwyżki dla pielęgniarek, służb mundurowych, nauczycieli - zaznaczył. - Ja panią premier szanuję , jest osobą kompetentną, poważną, mi się z nią dobrze współpracuje, ale ona cudotwórcą nie jest - mówił Lepper. Tłumaczył też, że bez woli premiera Jarosława Kaczyńskiego nie będzie można w pracach nad budżetem przesunąć pewnych środków. - Powiedziałem twardo premierowi, że umowę koalicyjną podpisaliśmy i ja jej twardo dotrzymuję, ja jej zrywać nie będę - mówił wicepremier. Natomiast działania PiS-u, jego zdaniem, świadczą o tym, że jest on daleki od utrzymania umowy koalicyjnej. Pytany z czego nie zrezygnuje w walce o budżet, Lepper podkreślił, że najważniejsze są dla niego podwyżki służby zdrowia i środki na jej prawidłowe funkcjonowanie, podwyżki dla nauczycieli, waloryzacja emerytur i rent. Istotne są dla niego również sprawy rolnictwa - środki na paliwo rolnicze, ubezpieczenia obowiązkowe oraz kwestie retencji wodnej. Wicepremier przyznał, że w zbliżających wyborach samorządowych może powstać inny blok niż zapowiadany: PiS-Samoobrona-LPR. - Bloki mogą tworzyć inne partie - PO może stworzyć blok, my, LPR, PSL. Są już ciche rozmowy - ujawnił.