W obszernym komentarzu podkreśla, że proces jest owocem "nowej inkwizycji", rozpoczętej z inicjatywy braci Kaczyńskich. Romano wyraża przekonanie, że w 1981 roku Związek Radziecki, "przerażony" tym, że wydarzenia w Polsce mogą okazać się "zaraźliwe", był gotów interweniować w tym "najbardziej nieprzewidywalnym kraju ze wszystkich sowieckich satelitów". "Jaruzelski - dodaje - uprzedził ruch i wziął na siebie odpowiedzialność za represje". "Solidarność, naturalnie, nigdy nie przyjęła wyjaśnień generała. Ale 10 lat później, kiedy Polska była już demokratyczna, ofiara stanu wojennego - Adam Michnik, oddał generałowi honory" - stwierdza włoski publicysta. Przypominając następnie pojednawczy dialog między nimi, "bez nienawiści, bez wrogości, z wzajemnym szacunkiem", Romano zauważa: "takie bezstronne spojrzenie na tragedie polskiej przeszłości nie należy najwyraźniej do stylu i kultury braci Kaczyńskich". W komentarzu przypomina się następnie nową fazę lustracji, wprowadzoną za rządów PiS. "Bliźniacy postanowili wypowiedzieć na drodze biurokracji wojnę domową, której kraj zdołał uniknąć pod koniec lat 80" - ocenia Sergio Romano.