Błaszczak, który w środę w Sejmie rozmawiał z dziennikarzami, zasugerował, że przedstawiciela PiS nie będzie na spotkaniu zaproponowanym przez premier Ewę Kopacz. Kopacz we wtorek oświadczyła, że możliwości Polski przyjęcia uchodźców są większe niż zadeklarowane 2 tys. osób; zaprosiła też na spotkanie ws. uchodźców liderów partii sejmowych. "Jesteśmy w budynku Sejmu, rozpoczęło się posiedzenie, a konstytucja stanowi, że rząd odpowiada przed Sejmem. To nie liderzy partii opozycyjnych w gabinecie premiera podejmują decyzje, tylko rząd koalicji PO-PSL. Dlaczego koalicja nie zgodziła się na przedstawienie informacji w sprawie emigrantów (postulował o to klub SLD - PAP)? Chodzi im o ustawkę, o to, żeby obciążyć opozycję odpowiedzialnością za porażkę" - powiedział. Błaszczak skonkretyzował, co uważa za porażkę rządu. "Premier Ewa Kopacz mówiła o 2200 emigrantów, których przyjmie Polska, potem słyszeliśmy, że będzie ich więcej. (...) Teraz okazuje się, że w skandalicznym wystąpieniu Juncker zapowiedział, że mamy przyjąć ponad 11 tysięcy" - podkreślił. Szef klubu PiS zwrócił uwagę, że należy rozróżniać emigrantów od uchodźców. "Uchodźcy to ludzie, którzy uciekają z terenu wojny. Kiedy wyjeżdżali z Syrii czy Iraku, wyjeżdżali z państw opanowanych przez wojnę. Ale kiedy wyjeżdżali z Turcji, która nie jest objęta działaniami wojennymi, podobnie jak Węgry, Grecja, jadą w ściśle określonym celu. Chcą do Niemiec" - powiedział. Podkreślił, że należy wspierać tych, którym grozi utrata życia i niebezpieczeństwo. "Ale Polski nie stać na to, żeby emigrantów ekonomicznych przyjmować u siebie. Chociażby z tego powodu, że mamy wysokie bezrobocie, z tego powodu, że ci ludzie chcą przyjeżdżać tylko do Niemiec, albo Wielkiej Brytanii" - przekonywał Błaszczak. "Czy jesteśmy w stanie zapewnić opiekę lekarską tym ludziom? Czy jesteśmy zapewnić im pracę? Odpowiedzi na te pytania są oczywiste" - dodał. Błaszczak zapytany o unijną solidarność ws. imigrantów, zaznaczył, że nie ma jej np. w sprawie Ukrainy. Przytoczył m.in. umowę między Gazpromem, a m.in. niemieckimi koncernami na budowę drugiej nitki gazociągu Nord Stream. "Czy zachód Europy okazał się solidarny wobec Polski?" - pytał. W środę rano szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker zaapelował do państw UE o przejęcie 160 tysięcy uchodźców od Grecji, Włoch i Węgier, by złagodzić kryzys migracyjny w tych krajach. Odwołał się też do historii Europy. "Europa jest kontynentem, gdzie prawie wszyscy kiedyś byli uchodźcami. Miliony Europejczyków uciekały przed prześladowaniami, wojną, dyktaturą i opresją" - powiedział szef KE. Wspomniał m.in. o Polakach. "20 mln potomków Polaków mieszka poza Polską w wyniku emigracji politycznej i ekonomicznej, po wysiedleniach, przesiedleniach podczas bolesnej historii Polski" - powiedział Juncker. Według wyliczeń Komisji Europejskiej, do Polski - miałoby trafić w sumie blisko 12 tysięcy osób, w tym 2659 w ramach programu relokacji zaproponowanego w maju oraz 9287 w ramach nowej propozycji: 1207 uchodźców przejętych od Włoch, 3901 - od Grecji oraz 4179 - od Węgier. Propozycją zajmą się ministrowie spraw wewnętrznych UE na spotkaniu 14 września w Brukseli.