Błaszczak był pytany w radiowej "Jedynce" o doniesienia medialne dotyczące współpracy ze Służbami Bezpieczeństwa PRL, prezesa NFOŚiGW Kazimierza Kujdy. Piątkowa "Rzeczpospolita" podała, że Kazimierz Kujda "widnieje w jawnym już inwentarzu IPN jako tajny współpracownik o pseudonimie Ryszard, który współpracę miał rozpocząć w 1979 r. w Siedlcach - zgadza się jego data urodzenia". Ponadto, według "Rz", w 2002 r. teczka Kazimierza Kujdy trafiła do zbioru zastrzeżonego IPN. W zeszły czwartek Kujda oświadczył, że nigdy nie podjął z SB współpracy, która doprowadziłaby do czyjejś krzywdy. Przyznał, że mógł "podpisać jakieś dokumenty" ubiegając się o wyjazd za granicę. Zapowiedział, że wystąpi do IPN o autolustrację i opublikuje dokumenty. Szef MON pytany, czy informacja o współpracy Kujdy z SB była dla niego i dla prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego zaskoczeniem, odpowiedział: "Tak, z tego co wiem, to było zaskoczenie dla premiera Jarosława Kaczyńskiego, dla mnie też to było zaskakujące". Błaszczak dopytywany był także, czy to nie jest rutynowa działalność, że w momencie zatrudnienia kogoś na wysokie stanowisko, sprawdza się go w IPN. Zauważono w tym kontekście, że informacje ws. Kujdy znajdowały się w zbiorze zastrzeżonym. Błaszczak odpowiedział, że zbiór zastrzeżony został zlikwidowany w 2017 roku za rządów PiS. "Zbiór zastrzeżony powstał za czasów rządów SLD. Był potem przedłużany za czasów rządów koalicji PO-PSL" - powiedział. "Cieszę się z tego, że zbiór zastrzeżony przestał istnieć, że wszyscy ci, którzy byli uwikłani we współpracę z SB, że informacje na ten temat są ogólnie dostępne. Myślę, że w tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem byłaby autolustracja w przypadku pana Kujdy" - podkreślił Błaszczak. Kazimierz Kujda, Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej kieruje od 2015 roku (wcześniej pełnił funkcję prezesa NFOŚiGW także w latach 2000-2002 oraz 2006-2008). Jego nazwisko pojawiło się ostatnio w publikacji "Gazety Wyborczej", która ujawniła zapis rozmowy prezesa NFOŚiGW z austriackim przedsiębiorcą Geraldem Birgfellnerem, którego firmy miały przygotować inwestycję budowy dwóch wieżowców dla powiązanej z PiS spółki Srebrna w Warszawie.