W środę przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk w warszawskiej prokuraturze zeznawał jako świadek w śledztwie dot. współpracy polskiej SKW z rosyjską FSB. Do Warszawy z Sopotu Tusk przyjechał pociągiem. Na Dworcu Centralnym przywitali go jego dawni bliscy współpracownicy, m.in. b. premier Ewa Kopacz, wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa Błońska. Na peronie zebrał się tłum zarówno zwolenników Tuska, wśród których dominowali działacze młodzieżówki PO, Stowarzyszenia Młodych Demokratów i Komitetu Obrony Demokracji, jak i przeciwników, m.in. z klubów Gazety Polskiej. Po wyjściu z dworca Tusk udał się pieszo do warszawskiej prokuratury okręgowej. "Demonstracja polityczna" "To rzeczywiście zostało tak zaaranżowane, ale przez samego Donalda Tuska, żeby miało charakter demonstracji politycznej. Oczywiście, że można było w różny sposób przesłuchanie przeprowadzić. Ale co jest najistotniejsze to to, że w Polsce każdy jest równy wobec prawa. Również Donald Tusk nie stoi ponad prawem. Jest odpowiedzialny za to wszystko, co zrobił, może czego nie dopełnił kiedy był premierem i za to powinien odpowiadać" - mówił Błaszczak w Polsat News. Jego zdaniem nie ulega wątpliwości, że "dziś był spektakl polityczny, który udowodnił kilka rzeczy". "Po pierwsze, że mieliśmy rację, kiedy mówiliśmy, że Donald Tusk łamie reguły unijne, bo nie jest bezstronny. To, że się wypowiadał oceniając sytuację polityczną w Polsce (...) przewodniczący Rady Europejskiej powinien być poza sporem politycznym. To była jedna z przesłanek, które zdecydowały o tym, że polski rząd nie poparł Donalda Tuska. Donald Tusk udowodnił, że mieliśmy rację" - podkreślił szef MSWiA. "Tusk pokazał miejsce w szeregu Schetynie" Według niego to była także "rozgrywka wewnętrzna w opozycji". "Donald Tusk dziś pokazał, że aspiruje do funkcji lidera opozycji. Nie było Grzegorza Schetyny na dworcu, to było bardzo charakterystyczne. Pokazał miejsce w szeregu Grzegorzowi Schetynie. I to w dalekim szeregu. A więc taka rozgrywka w samej opozycji" - ocenił minister. "Ten cały spektakl został przeprowadzony, zorganizowany i byłby jeżeli nie tak to inaczej. Myślę, że wszystko by się sprowadzało do tego, żeby sam Donald Tusk, widać bardzo mu zależy na tym, żeby akcentować swoje zaangażowanie polityczne" - mówił Błaszczak. Jego zdaniem ocena tej sytuacji przez polską opinię publiczną "pewnie jest podzielona". Szef MSWiA podkreślił, że Tusk był przesłuchiwany w charakterze świadka, co wynikało w faktu, że "był premierem i odpowiadał za sprawy państwowe". "Tych spraw jest jeszcze wiele. W Sejmie jest komisja śledcza ws. afery Amber Gold. I też nie wyobrażam sobie innego biegu wydarzeń tylko przesłuchanie Donalda Tuska" - powiedział Błaszczak. Pytany, czy Tusk byłby przesłuchiwany jako świadek czy oskarżony zaznaczył, że zawsze jest tak, że wysoki urzędnik państwowy jakim jest Donald Tusk przesłuchiwany jest w charakterze świadka. "A później to wszystko będzie zależało od pracy komisji" - zaakcentował Błaszczak.