- Rozlokowanie niemieckich Patriotów na Ukraine jest korzystne dla bezpieczeństwa wschodniej części naszego kraju - powiedział Błaszczak. Tłumaczył, że rozlokowane na zachodzie Ukrainy Patrioty mają czas na zestrzelenie pocisków mogących pojawić się nad polskim niebem. "Nie chcemy wejść do wojny" - Tragiczne zdarzenie z 15 listopada miało miejsce zaledwie w odległości kilku kilometrów od granicy, więc ta rakieta przeleciała przez polskie terytorium w ciągu kilku, kilkunastu sekund. To nie jest wystarczający czas do tego, żeby ją skutecznie strącić - mówił szef MON. - Z kolei strącanie rakiet (z terytorium Polski - red.) nad Ukrainą oznaczałoby wejście Polski do wojny, a tego nie chcemy - dodał. Dyskusja o przekazaniu Patriotów trwa od miesięcy Błaszczak przypomniał, że dyskusja o przekazaniu Ukrainie Patriotów trwa od dłuższego czasu. - W maju pojawiały się głosy, żeby Stany Zjednoczone przekazały również taką broń - mówił. - Prezydent Ukrainy zwracał się z prośbą o takie wsparcie - dodał. Minister próbował obalić argument ekspertów, którzy twierdzą, że niemieckie Patrioty są zbyt zaawansowane technologicznie, żeby oddać je w ręce Kijowa. - To stara wersja, wersja z lat 80., a więc nie można powiedzieć, żeby była zaawansowana technologicznie. Polskie Patrioty są zaawansowane technologicznie i jest to najnowsza wersja - ocenił. Błaszczak przekonywał też, że wiele bardziej zaawansowanych systemów zostało już przekazanych za naszą wschodnią granicę. - Myślę tu o HIMARS-ach czy systemie NASAMS - mówił. W miejscowości Płociczno-Tartak w województwie podlaskim wicepremier spotkał się z żołnierzami ćwiczącymi w ramach TUMAK-22. Jak informuje resort obrony, TUMAK to przedsięwzięcie szkoleniowe realizowane przez dywizję w 2022 roku. W ćwiczeniach uczestniczą dwa tysiące żołnierzy. Odpowiedź niemieckiego rządu W piątek niemieckie stanowisko w sprawie przekazania Patriotów przekazała rzecznik rządu w Berlinie Christiane Hoffmann. - Dla niemieckiego rządu ważne było złożenie oferty partnerowi NATO jakim jest Polska, by wspierać naszego partnera w sprawach bezpieczeństwa - mówiła. - Przyjęliśmy do wiadomości reakcję strony polskiej, przyjęliśmy również do wiadomości, że nasz pomysł został pozytywnie przyjęty przez opinie publiczną i z tego się cieszymy. Ale na razie zastanawiamy się, jak odniesiemy się do nowych sugestii ze strony Polski - tłumaczyła. - Obecnie wspieramy Ukraine systemami obrony przeciwlotniczej IRIS T, których kolejne dostawy są już uzgodnione, a także samobieżnych dział przeciwlotniczych Gepard. Ale Patrioty to byłoby coś nowego - skwitowała. Niemcy odrzuciły propozycję Błaszczaka W niedzielę, 20 listopada, niemiecka minister obrony Christine Lambrecht (SPD) zaproponowała wsparcie dla Polski, obejmujące systemy obrony przeciwlotniczej Patriot i myśliwce Eurofighter, które strzegłyby polskiej przestrzeni powietrznej. W środę wicepremier, szef MON Mariusz Błaszczak poinformował, że zwrócił się do strony niemieckiej, aby proponowane Polsce baterie Patriot zostały przekazane Ukrainie. - Te Patrioty są częścią zintegrowanej obrony powietrznej NATO, co oznacza, że mają zostać rozmieszczone na terytorium NATO - odpowiedziała Lambrecht. - Jakiekolwiek użycie ich poza terytorium NATO wymagałoby wcześniejszych rozmów z NATO i sojusznikami - dodała. System Patriot System Patriot to amerykański system przeciwlotniczy średniego zasięgu. Polska wybrała system Patriot jako podstawę programu obrony powietrznej średniego zasięgu Wisła w kwietniu 2015 r. Do końca 2022 roku na wyposażenie Wojska Polskiego mają wejść dwie baterie Patriotów (16 wyrzutni). Oprócz tego, w Polsce stacjonują dwie baterie Patriotów sił amerykańskich, które rozmieszczone są m.in. w Rzeszowie. Niemcy miały 36 baterii Patriot, gdy były państwem frontowym NATO podczas zimnej wojny. Obecnie siły niemieckie posiadają 12 baterii, z których dwie są rozmieszczone na Słowacji.