Przed południem na Pałacu Prezydenckim odsłonięto tablicę upamiętniającą ofiary katastrofy smoleńskiej. Na tablicy znajduje się napis: "W tym miejscu w dniach żałoby po katastrofie smoleńskiej, w której zginęło 96 osób, wśród nich prezydent Lech Kaczyński z żoną i były prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, obok krzyża postawionego przez harcerzy gromadzili się licznie Polacy zjednoczeni bólem i troską o losy państwa". - Ta tablica powstała w dość dziwnych okolicznościach, pod osłoną nocy została zawieszona na Pałacu Prezydenckim - zwrócił uwagę Błaszczak w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie. Jak podkreślił, PiS apelowało do prezydenta Bronisława Komorowskiego, "by przeciął ten konflikt". - Bo to, co dzieje się przed Pałacem Prezydenckim, szczególnie co działo się w nocy z poniedziałku na wtorek (demonstracja przeciwników krzyża przed Pałacem Prezydenckim - red.), nie powinno mieć miejsca ani w Polsce, ani w żadnym europejskim, demokratycznym kraju - mówił Błaszczak. Jego zdaniem, tablica upamiętniająca ofiary katastrofy smoleńskiej odsłonięta na Pałacu Prezydenckim "to nie jest rozwiązanie satysfakcjonujące". - Chociaż może jest to pierwszy krok w dobrym kierunku - dodał. W ocenie posła PiS, powinny być rozpisany narodowy konkurs "na formę upamiętnienia tych wszystkich, którzy zginęli 10 kwietnia". - W tym konkursie powinny być reprezentowane rodziny ofiar, instytucje i organizacje społeczne, harcerze, Kościół katolicki - uważa Błaszczak. - Można poprzez porozumienie osiągnąć taki efekt, że konflikt zostanie przerwany i po konsultacji ze społeczeństwem forma uczczenia tych, którzy zginęli 10 kwietnia, będzie odpowiednia - powiedział. Jak podkreślił, podejmowanie decyzji pomiędzy urzędnikami Kancelarii Prezydenta i stołecznym konserwatorem zabytków jest "nieporozumieniem". - To nie tak, że urzędnik prezydenta Warszawy i urzędnik Kancelarii Prezydenta powinni decydować. Ta formuła powinna być bardzo szeroka - ocenił Błaszczak.