Tego dnia w Warszawie odbyło się spotkanie ministrów spraw wewnętrznych Grupy Wyszehradzkiej (Polski, Czech, Słowacji i Węgier) w rozszerzonej formule (z delegacjami z Austrii, Belgii, Bułgarii, Chorwacji i Słowenii). Głównym tematem rozmów był przyszły kształt polityki migracyjnej Unii Europejskiej. "Dążymy do tego żeby nasze wspólne stanowiskom zostało zaakceptowane przez naszych partnerów z Unii Europejskiej a one sprowadza się do sprzeciwu wobec systemu relokacji. Uważamy, że ten system nie jest efektywny. Dowodzą tego fakty. Otóż na 160 tys. osób, które miały być rozdzielone do państw UE z danych, które posiadamy rozdzielono dotychczas tylko ponad 6 tys. osób" - powiedział Błaszczak. "Państwa Grupy Wyszehradzkiej są zgodne również co do tego, że należy położyć olbrzymią wagę na uszczelnienie granic zewnętrznych Unii Europejskiej - i to robimy" - podkreślił Błaszczak. "Wspólnie zaakceptowaliśmy deklarację, która jest efektem dzisiejszego spotkania. Znajduje się w niej sprawa utworzenia migracyjnego mechanizmu kryzysowego. Jest to formuła, co do której byliśmy zgodni. Jest pomysł państw Grupy Wyszehradzkiej, by korzystać z dobrych praktyk wspierając uchodźców w miejscach, gdzie naprawdę są uchodźcami, a więc poza Unią Europejską - w obozach w Libanie, w Jordanii" - powiedział minister na konferencji prasowej po spotkaniu. Państwa Grupy Wyszehradzkiej (1 lipca Polska objęła roczne przewodnictwo w ramach V4) sprzeciwiają się zaproponowanemu przez Komisję Europejską stałemu systemowi dystrybucji uchodźców z konsekwencjami finansowymi dla państw, które mu się nie podporządkują. Reforma zakłada wprowadzenie stałego systemu rozdzielania uchodźców między kraje unijne; system byłby wprowadzany w sytuacji kryzysowej. Zaproponowany "mechanizm korekcyjny" przewiduje, że jeśli do jakiegoś kraju napłynie nieproporcjonalnie duża liczba uchodźców, o połowę większa niż ustalony z góry próg, to automatycznie nowi uchodźcy będą rozsyłani do innych państw unijnych według nowego systemu relokacji. Komisja zostawia jednak furtkę dla krajów niechętnych przyjmowaniu uchodźców. Będą one mogły odstąpić od udziału w relokacji na rok, ale płacąc w zamian 250 tys. euro za każdego uchodźcę, którego nie przyjmą.