Podkreślił też, że Karta Praw Podstawowych jednoznacznie wiąże kwestię małżeństwa i rodziny z ustawodawstwem krajowym. Jak dodał, art. 9 Karty stanowi, że "prawo do zawarcia małżeństwa i prawo do założenia rodziny są gwarantowane zgodnie z ustawami krajowymi, regulującymi korzystanie z tych praw". A - jak zaznaczył - art. 18 polskiej konstytucji określa małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. - Mówienie czegoś innego jest zwykłym, nieuprawnionym straszeniem ludzi - ocenił. Sejm dokończył we wtorek debatę nad rządowym projektem ustawy ratyfikacyjnej i marszałek Bronisław Komorowski skierował go wraz ze zgłoszoną poprawką klubu PiS do komisji spraw zagranicznych oraz ds. Unii Europejskiej. Przed zakończeniem debaty Sikorski zaapelował do posłów o przyjęcie projektu ustawy ratyfikacyjnej w wersji przedłożonej przez rząd. - Traktat został przyjęty i podpisany przez 27 państw członkowskich UE, a jego ewentualna zmiana wymagałaby zgody wszystkich państw stron Traktatu. (...) Dotyczy to także protokołów dołączonych do Traktatu - zaznaczył Sikorski. Jak podkreślił, "wbrew niektórym opiniom" nie jest to jednostronna decyzja leżąca w gestii jedynie rządu lub premiera. Jako "bezpodstawny" minister ocenił zarzut pod adresem rządu o - jak mówił - "rzekomej woli odstąpienia od postanowień Traktatu". - Zarzuty stawiane wbrew zaprzeczeniom, wbrew obiektywnym uwarunkowaniom prawnym, które nie dają rządowi dowolności w kształtowaniu decyzji Polski w ramach instytucji europejskich, ale wymagają zachowania procedur, w tym także konieczności uzyskania w procedurach zmian Traktatu zgody Wysokiej Izby i prezydenta - powiedział Sikorski. Podkreślił, że Traktat to dzieło "taktyki negocjacyjnej prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Jarosława Kaczyńskiego, którzy słusznie prezentowali ten akt prawny jako sukces na arenie międzynarodowej". Sikorski zaznaczył, że nasz kraj po raz pierwszy ma możliwość "brania udziału w kształtowaniu reformy instytucjonalnej Unii Europejskiej". - Ważnej, bo w tej chwili decyduje się przyszłość UE na najbliższe czas, a to oznacza także przyszłość Polski - dodał szef MSZ. Szef MSZ podkreślił też, że ustawa ratyfikacyjna nie jest dobrym miejscem, aby umieszczać w niej dodatkowe przepisy czy deklaracje polityczne. - Nie było to dotychczas praktykowane, także w odniesieniu do innych, ważnych umów międzynarodowych - zaznaczył. - Ratyfikacja umowy międzynarodowej, to konstytucyjna prerogatywa prezydenta, a Sejm i Senat wyrażają jedynie na ten akt uprzednią zgodę. Tak więc prezydent ma swoje należyte miejsce w procedurze ratyfikacyjnej i w pełni może skorzystać ze swoich prerogatyw - powiedział Sikorski. Jak dodał, rząd z dużymi nadziejami oczekiwał na inicjatywę prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który zapowiadał, że chce ratyfikować Traktat z Lizbony. - Była to nadzieja na poszukiwanie kompromisu, także w znaczeniu poszukiwania odpowiednich rozwiązań legislacyjnych. Nie służy temu kompromisowi rzucenie nieuzasadnionych posądzeń o degradację Polski w ramach UE, ani też zapowiedzi o możliwym zawetowaniu poprawnej ustawy ratyfikacyjnej - ocenił Sikorski.