Większość wymagana do odwołania minister wynosiła 231. - Teraz będzie jeszcze trudniej, teraz nie mogę zawieść pacjentów - powiedziała dziennikarzom po głosowaniu. Dodała, że chciała w debacie, która odbyła się na sali sejmowej, powiedzieć Polakom, że "to nie jest żadna gra polityczna, ale poważne zobowiązanie". - To zobowiązanie jest dla mnie wyjątkowo ważne, będąc lekarzem, chcę, aby udało mi się dla moich pacjentów - podkreśliła. Zaznaczyła, że w tak ważnych sprawach jak ochrona zdrowia warto stanąć po jednej stronie, ponad podziałami politycznymi. Kopacz podkreśliła, że cieszy się, iż w debacie nad wnioskiem o jej odwołanie nie zabierał głosu były minister zdrowia . - Człowiek wielkiej klasy, który dobrze wie, że każdy, kto jest na Miodowej, nie ma słodkiego życia, że to jest bardzo trudny resort, w którym odpowiedzialność i determinacją liczą się najbardziej - powiedziała minister zdrowia. W piątek po południu odbyła się w Sejmie debata nad wnioskiem o wotum nieufności dla Kopacz. W czwartek negatywnie zaopiniowała go sejmowa Komisja Zdrowia. Przed głosowaniem (PO) przeprosił (PiS), którego wystąpienie było bardzo emocjonalne, za to, że podczas debaty zagroził, że zrobi mu krzywdę, jeśli się nie uspokoi. Opozycja zarzucała Kopacz nieudolność, bezczynność i brak spójnej koncepcji reformy systemu ochrony zdrowia. Jak powiedział, przedstawiając wniosek podczas debaty (PiS), minister zdrowia nie złożyła dotąd żadnych projektów ustaw - projekty reform, które wpłynęły do Sejmu, zostały przedstawione jako poselskie. Wnioskodawcy zarzucają także Kopacz dążenie do pospiesznej prywatyzacji szpitali i forsowanie ustawy o dodatkowych ubezpieczeniach, które podzielą polskich pacjentów według zasobności portfeli.