"Wczoraj minęło 30 dni od chwili, kiedy złożyliśmy wniosek do prokuratury. Oczekujemy natychmiastowego wszczęcia śledztwa w tej sprawie. Czas minął" - powiedział dziennikarzom mec. Giertych, który wraz ze swoim klientem przybył około godz. 9.30 do prokuratury. W końcu stycznia "Gazeta Wyborcza" opublikowała zapisy i nagrania rozmowy z lipca 2018 r. m.in. prezesa PiS z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem dotyczącej planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. Złożone pod koniec stycznia w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS dotyczy braku zapłaty za złożone austriackiemu biznesmenowi zlecenie związane z przygotowaniami do budowy dwóch wieżowców. Giertych o "trikach prokuratury" Mec. Giertych zaznaczył, że - jak to określił - ma świadomość "trików podejmowanych przez prokuraturę". "Te wszystkie w gruncie rzeczy śmieszne próby obciążenia nas odpowiedzialnością za przedłużanie postępowania, kiedy my się stawiamy praktycznie na każdym możliwym terminie, kiedy zainicjowaliśmy całą procedurę, składamy wszystkie dokumenty, oraz próby przerzucenia na nas odpowiedzialności za tłumaczenie, kiedy wiadomo, że prokuratura musi sama tłumaczyć takie dokumenty" - wymieniał. Jak ocenił, to wszystko są "triki mające na celu uniknięcie wydania jakiegokolwiek postanowienia w tej sprawie". "Wydanie postanowienia o odmowie wszczęcia śledztwa zostałoby natychmiast zaskarżone do sądu i jestem przekonany, iż sąd od razu uchyliłby to bardzo szybko i z wielkim hukiem" - powiedział mec. Giertych. Dodał, iż "mamy do czynienia z dziecinną próbą ochraniania Jarosława Kaczyńskiego". "Nie wykluczamy tego, że skierujemy całą dokumentację do urzędu prokuratorskiego Republiki Austrii. Zapowiadaliśmy to już od samego początku. Jeśli polska prokuratura jest sparaliżowana strachem przed Jarosławem Kaczyńskim i jego akolitami, to być może pan Birgfellner będzie musiał dochodzić swych praw w rodzimej prokuraturze" - zaznaczył mec. Giertych.