Roman Osica: Proszę powiedzieć, od kiedy premierowi było nie po drodze z Krzysztofem Bondarykiem? Marek Biernacki, członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych: Przy sprawie Amber Gold już można było po raz pierwszy zauważyć, że istnieją pewne różnice zdań co do roli funkcjonowania służby i filozofii działania między panem premierem Donaldem Tuskiem a ministrem Krzysztofem Bondarykiem. Zobacz więcej na RMF24.pl A czarę goryczy dopełniła konferencja w sprawie terrorysty Brunona K.? - Podejrzewam, że tak. To też był taki bardzo negatywny element. Mówił pan wtedy, że to był wielki błąd. - Tak. Wielki błąd prokuratora. Przypomnijmy, że wtedy prokurator z Krakowa bronił Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, mówiąc, że zmiany są niepotrzebne, bo ta służba świetnie działa. - Tak. Chodziło dokładnie o działkę śledczą. Do tej części śledczej właśnie miał najwięcej uwagi premier uważając, że ABW zmieniając swoją filozofię funkcjonowania za bardzo poświęca się działalności śledczej, operacyjnej, a za mało informacyjnej. Z moich informacji wynika, że część tych uprawnień zostanie zabrana, ale nie wszystkie. Pozostaną: terroryzm, ochrona konstytucyjnego porządku państwa. Zostanie też zachowana sprawa śledztw w sprawach kontrwywiadowczych. Natomiast odejdą te wszystkie sprawy kryminalne, pospolite kryminalne, którymi się ta służba zajmowała. Część funkcjonariuszy ma zasilić również - taki jest pomysł - służbę, która się zupełnie inaczej nazywa, czyli Centralne Biuro Śledcze. Jak pan ocenia ten pomysł? - To jest jeden z tych wariantów modelowych, które rozpatrywano. Zwłaszcza chodziło o przestępczość narkotykową, niektóre przestępczości związane z przestępczością zorganizowaną oraz ekonomiczną. Chcę wyraźnie powiedzieć, że to wcale nie będzie stwarzało sytuacji, że ABW tymi postępowaniami się nie musi zajmować. Ona będzie się nimi zajmowała analitycznie, operacyjnie i informacyjnie. W momencie, gdy dochodziłoby do śledztwa, wtedy następuje przekazanie sprawy do właściwego podmiotu. A to wzmocnienie CBŚ-u jak pan ocenia? - Zawsze uważałem, że CBŚ to jest marka sama w sobie. Uważam, że zawsze dobrze byłoby, gdyby została wzmocniona, zwłaszcza w sprawach przestępczości gospodarczej. Tutaj fachowców ma bardzo wysokich ABW i pod tym względem byłaby to wartość dodana dla CBŚ. Tym samym ci oficerowie byliby wykorzystywani dalej dla funkcjonowania państwa. A słyszał pan jeszcze o takim pomyśle, który ponoć również został zaprezentowany premierowi, żeby również CBA podlegało Ministerstwu Spraw Wewnętrznych. - Mnie się wydaje, że premier się nie zdecyduje na przekazanie CBA pod ministrów resortowych. Tak samo jest z Agencją Wywiadu - tu może być podobna sytuacja. Według mnie, tu jest otwarte pole do dyskusji, ponieważ Agencja Wywiadu to jest ta ekskluzywna informacja. A CBA ma z kolei dbać o to, żeby urzędnicy się nie korumpowali. Ta podległość byłaby trochę dziwna. - Tak. To, że nadal CBA byłoby pod premierem stwarzałoby jednak gwarancję niezależności CBA. A kto powinien w takim razie sprawować nadzór nad służbami? Są dwa pomysły, o których się dowiedzieliśmy. Zespół sędziowski sędziów niezawisłych czy też powołany specjalnie komitet Rady Ministrów? - To jest poszukiwanie dobrego środka, bo wiem, że w Europie też się poszukuje właśnie takiej instytucji, która mogłaby te służby nadzorować. Jest to problem wymagający bardzo szerokiej dyskusji. Uważam, że warto wybrać taki podmiot, który byłby poza sferą polityczną, ale sprawowałby skuteczny nadzór nad pracami i działaniami operacyjnymi służb. I na koniec pytanie. Kto powinien zastąpić Krzysztofa Bondaryka? Kogo pan widzi na tym stanowisku? Może pan coś wie? - To już jest rola premiera. Rozumiem, że skoro pan premier już przyznał na konferencji, że od wielu tygodni rozmawiał z Krzysztofem Bondarykiem o jego odejściu, to chyba ma już jakąś koncepcję osoby, która go zastąpi. - Zakładałbym, że premierowi chodziło mniej o personalia, a bardziej o zorganizowanie służb, o zadaniowanie ich po to, żeby mogły działać skutecznie.