Sprawą zajął się też bielski magistrat, który powołał własną komisję. Rzecznik władz miasta Tomasz Ficoń poinformował w czwartek, że podejrzewana kobieta została zawieszona w czynnościach. Elwira Jurasz w rozmowie z PAP powiedziała, że czynności sprawdzające podjął jeden z bielskich komisariatów. Ich celem jest zweryfikowanie, czy faktycznie doszło do przestępstwa. "Czynności prowadzone są pod kątem art. 207 par. 1 Kodeksu Karnego. Gromadzony jest materiał dowodowy" - powiedziała policjantka. Artykuł 207 par. 1 mówi, że "kto to znęca się fizycznie lub psychicznie nad osobą najbliższą lub nad inną osobą pozostającą w stałym lub przemijającym stosunku zależności od sprawcy, podlega karze więzienia od 3 miesięcy do 5 lat". "Na ustalenia policjanci mają 30 dni. Jeśli doszło do przestępstwa, to wszczęte zostanie postępowanie przygotowawcze" - wyjaśniła rzecznik bielskiej policji. Rzecznik bielskiego magistratu Tomasz Ficoń w rozmowie z PAP powiedział, że prezydent miasta Jarosław Klimaszewski podjął już decyzję, by kobieta, której dotyczą zarzuty, została zawieszona w obowiązkach do czasu wyjaśnienia sprawy. Powołał też zespół, który zbada sprawę. Na jego czele stanął jeden z wiceprezydentów - Adam Ruśniak. W czwartek prowadzone są rozmowy z pracownikami żłobka. "Tak naprawdę wątek dzieci jest jednym z dwóch. Pojawiły się też zarzuty o stosowanie mobbingu. Wysunęli je inni pracownicy żłobka. Kobieta pełniła funkcję 'grupowej'. To funkcja, która ma charakter kierowniczy" - powiedział Ficoń. Rzecznik dodał, że wewnętrzna komisja została powołana także w żłobku. Kieruje nią zastępczyni dyrektor placówki. Szefowa żłobka jest bowiem siostrą osoby, pod adresem której kierowane są zarzuty. W środę z lokalnym Radiem Bielsko skontaktowała się matka jednego z trzylatków. Mówiła, że od jednej z opiekunek w żłobku usłyszała, iż podejrzewana kobieta "miała dyscyplinować dzieci krzykami, klapsami, a nawet uderzeniami po rękach". Sytuacja miała się powtarzać od kilku miesięcy.