- Nie mam zamiaru odpowiadać na żadne ultimatum. Mogę jedynie powtórzyć to, co mówiłem już wcześniej, że nie prowadzę żadnych rozmów z PiS - powiedział Bielan. Jednocześnie podkreślił, że jest zdziwiony zarówno formą, jak i treścią piątkowego oświadczenia szefowej klubu PJN Joanny Kluzik-Rostkowskiej. - Zamiast wydawać nieprzemyślane oświadczenia, Asia powinna do mnie zadzwonić. Ale nie obrażam się na nią, każdy może mieć słabszy dzień. Choć od lidera wymaga się zawsze więcej, m.in. tego, by trzymał nerwy na wodzy - powiedział Bielan. - Oczekuję od Joasi, która do czasu wyboru władz jest prezesem PJN, poważnej refleksji, dlaczego notowania partii i jej samej spadają i jakie ma pomysły na to, by te negatywne trendy odwrócić - podkreślił. Kluzik-Rostkowska w oświadczeniu przekazanym PAP w piątek rano zaznaczyła, że oczekuje "publicznego stanowiska" Bielana w piątek do godziny 16. Jak podkreśliła, jej apel wynika z "powtarzających się plotek o dwuznacznej roli Adama Bielana". Bielan w piątkowym "Fakcie" zapewniał, że nie prowadzi żadnych rozmów w sprawie powrotu do PiS. Pytany, czy ktoś z kierownictwa tej partii namawia go do przejścia, odpowiedział: "nawet jeśli tak było, nie będę tego ujawniał".