O końcowych wnioskach z opinii dotyczącej tych nagrań, sporządzonej przez biuro ekspertyz kryminalistycznych z Torunia, poinformowała rzeczniczka Sądu Okręgowego w Elblągu Dorota Zientara. Nagrania rozmów kandydata PiS - nazywane przez media "taśmami Wilka" lub "taśmami prawdy" - pojawiły się w internecie przed II turą ubiegłorocznych wyborów prezydenckich w Elblągu. Anonimowa osoba zamieściła je pod tytułem "Przepraszam za PiS". Słychać na nich wypowiedzi Wilka o kulisach referendum, w którym odwołano miejskie władze związane z PO, niepochlebne opinie o kilku lokalnych politykach oraz liczne wulgaryzmy. Wilk nie zaprzeczał wówczas, że to jego głos. Twierdził jednak, że były to prywatne "męskie" rozmowy, które "zostały pocięte i wykorzystane po to, żeby mu zaszkodzić". Biegły stwierdził, że "wszystkie wypowiedzi nie są ciągłe, są wyreżyserowane, wspomagane przez nie zawsze wierny dubbing tekstowy. Pliki są poskładane z mniejszych plików, także plik czwarty o nazwie "Wywiad z Jerzym Wilkiem" nie jest ciągły i został zrealizowany po znacznych modyfikacjach reżysera dźwięku i obrazu". Autor tej ekspertyzy dr hab. Bronisław Młodziejowski ocenił również, że badania komputerowe zapisów audiowizyjnych, dostarczonych mu na płycie CD-R w postaci czterech plików wykazały, iż nie jest to zapis oryginalny. Pliki zostały zapisane z innego nośnika, względnie nośników i prawdopodobnie nie jest to pierwsza kopia. Sąd zlecił ekspertyzę autentyczności nagrań w związku ze sprawą cywilną, którą wytoczyła obecnemu prezydentowi Elbląga radna PO Maria Kosecka. Poczuła się ona urażona wypowiedziami Wilka na swój temat i zażądała przeprosin za naruszenie dóbr osobistych oraz wpłaty 5 tys. zł na cel społeczny. Dostarczyła nagrania, które miałyby być dowodem w sprawie. Opinia biegłego została już przekazana obu stronom sporu. Jak poinformowała sędzia Zientara, powódka zgłosiła zastrzeżenia do tej opinii, które oceni sąd. - Prezydent Wilk zapoznał się z tą opinią, jednak nie chce jej komentować do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia sądowego - poinformowała jego rzeczniczka Monika Borzdyńska. W jej ocenie opinia stanowi potwierdzenie tego, co prezydent przekazał w oświadczeniu z lipca 2013 roku, wydanym po ujawnieniu nagrań. Wilk napisał wówczas, że ktoś zmontował jego prywatne rozmowy, podsłuchane niezgodnie z prawem. - Nagrania zostały spreparowane w ten sposób, że autor zmieniał sens moich wypowiedzi, które zostały wyrwane z kontekstu. Oczywiście nie przypuszczałem, że zostaną one kiedykolwiek zarejestrowane i upublicznione, co nie zmienia faktu, że znalazły się tam fragmenty, które mogły urazić niektóre osoby. W związku z tym, jeżeli ktokolwiek z Państwa poczuł się urażony, pragnę szczerze przeprosić za moje niefortunne wypowiedzi - pisał w tym oświadczeniu. W II turze ubiegłorocznych wyborów prezydenckich w Elblągu Wilk pokonał kandydatkę Platformy posłankę Elżbietę Gelert. Pojawienie się w przeddzień tego głosowania tzw. "taśm Wilka" politycy PiS nazwali "brudną kampanią". Działacze Platformy zapewniali natomiast, że nie mają z tym nic wspólnego.