Noszący pseudonim "Iwan" Artur Zirajewski był jednym z głównych świadków w sprawie zlecenia zabójstwa b. szefa policji. "Iwan" zmarł 3 stycznia br. w gdańskim areszcie wskutek zatoru tętnicy płucnej. Wcześniej kilka dni spędził w szpitalu poza aresztem, gdzie trafił z objawami zatrucia lekami nasennymi. Jak poinformował Adam Borzyszkowski, naczelnik wydziału śledczego gdańskiej Prokuratury Okręgowej, która bada sprawę śmierci "Iwana", prokuratura otrzymała opinię biegłych z Krakowa, którzy na zlecenie śledczych podjęli się stworzenia portretu psychologicznego "Iwana". Borzyszkowski wyjaśnił, że opinia opracowana została na podstawie całości akt sprawy, w tym: dokumentacji medycznej, raportów z przesłuchań rodziny i znajomych "Iwana" oraz osób, z którymi przebywał w areszcie. Prokurator poinformował, że w opinii przygotowanej przez krakowski Instytut znalazło się m.in. stwierdzenie, że "zatrucie lekami przez Artura Zirajewskiego najprawdopodobniej nie miało na celu dokonania samobójstwa, lecz było związane z dążeniem do realizacji planu uwolnienia się z więzienia". Taki scenariusz zdarzeń związanych ze śmiercią Zirajewskiego potwierdzają też pośrednio wyniki uzupełniających badań toksykologicznych, które także niedawno dotarły do śledczych. W ekspertyzach tych badano m.in. jedzenie znalezione w celi "Iwana". Ekspertyzy nie wykazały w żywności żadnych niebezpiecznych czy toksycznych substancji. Jak poinformował Borzyszkowski, śledczy czekają jeszcze na kolejną opinię - mającą ocenić prawidłowość sposobu leczenia Zirajewskiego w szpitalu przy gdańskim areszcie śledczym. Ekspertyzę tą wykonuje biegły patolog oraz specjalista od koagulologii (dział medycyny zajmujący się badaniem krzepnięcia krwi - red.). Opinia ta może rzucić więcej światła na to, czy zażycie dużej ilości tabletek nasennych mogło przyczynić się do powstania zatoru, który zabił Zirajewskiego. Artur Zirajewski, ps. "Iwan", odsiadywał wyrok 15 lat więzienia za działalność w tzw. klubie płatnych zabójców. Pod koniec ub.r. przebywał w areszcie śledczym w Gdańsku. 28 grudnia ub.r. trafił na kilka dni do zewnętrznego szpitala z objawami zatrucia lekami nasennymi. Zmarł 3 stycznia, po powrocie na oddział szpitalny gdańskiego aresztu, wskutek zatoru tętnicy płucnej. Po śmierci Zirajewskiego w mediach pojawiły się spekulacje przedstawiające różne scenariusze dotyczące okoliczności zgonu. Według jednej z częściej powtarzanych wersji (sprawdzanych też przez prokuraturę) Zirajewski mógł połknąć dużą ilość leków, by popełnić samobójstwo. Miała to być reakcja na groźby kogoś, kto chciał, by "Iwan" nie złożył zeznań w mającym się niebawem rozpocząć procesie dotyczącym zlecenia zabójstwa Papały. Wśród hipotez pojawiających się w mediach była też wersja mówiąca o otruciu "Iwana" przez osoby, które nie chciały dopuścić do złożenia przez niego zeznań w sprawie Papały. Wyjaśnieniem okoliczności związanych ze śmiercią "Iwana" zajęła się gdańska Prokuratura Okręgowa. Śledczy badali wszystkie możliwe wersje zdarzeń, ale od początku za najbardziej prawdopodobną uznawali wersję związaną z tym, że Zirajewski sam połknął leki nasenne po to, by znaleźć się w słabiej chronionym zewnętrznym szpitalu, z którego mógłby uciec. "Iwan" twierdził, że w kwietniu 1998 r. brał udział w spotkaniu w hotelu w Gdańsku, podczas którego szukano kogoś, kto weźmie zlecenie zabójstwa "głównego psa". Według jego relacji polonijny przedsiębiorca Edward Mazur i gangster Andrzej Z., "Słowik", spotkali się w tym celu z Nikodemem Skotarczakiem, ps. Nikoś, i właśnie z "Iwanem". Obrońcy Mazura podkreślali, że Zirajewski ułożył sobie w areszcie historię o Mazurze na podstawie prasy i rozmów z oficerami CBŚ, którzy mieli proponować współpracę kilku oskarżonym w gdańskim procesie płatnych zabójców. W czerwcu 2009 r. ustalono, że powołany przez prokuraturę biegły psycholog policyjny podważył wiarygodność słów Zirajewskiego i uznał, że "nie spełniają one większości psychologicznych standardów wiarygodności". Opinia biegłego to jeden z dowodów, choć sam w sobie nieprzesądzający. M.in. na podstawie zeznań Zirajewskiego prokuratura oskarżyła "Słowika" o nakłanianie za 40 tys. dolarów do zabójstwa Papały. Proces w tej sprawie ruszył w lutym br. przed Sądem Okręgowym w Warszawie i nadal trwa (drugim oskarżonym jest Ryszard B., który miał obserwować miejsce zabójstwa Papały, a także bezskutecznie nakłaniać w 1998 r., za 30 tys. dolarów, do zabójstwa generała). W procesie nikt nie ma zarzutu zastrzelenia Papały - śledztwo w tej sprawie ciągle trwa. B. szefa policji zastrzelono 25 czerwca 1998 r. przed blokiem w Warszawie, gdzie mieszkał.